niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 15 Chyba już za późno na przeprosiny, skarbie?

Wszedłem wkurzony do domu, nawet nie zdejmując butów wszedłem do kuchni i sięgnąłem po piwo. Nie miałem najmniejszej ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Ten koleś zdenerwował mnie wystarczająco. Nie mogłem pojąć jak on mógł myśleć, że zdobędzie Sel. Teraz już byłem pewny, że nie mogę odpuścić sobie odzyskania Seleny.

- Justin ? - usłyszałem głos dobiegający z salonu.

- A jak myślisz, kurwa? - warknąłem. Otworzyłem piwo i odwróciłem się z cwaniackim uśmieszkiem. - O czym ty myślałaś wczoraj? - spojrzała na mnie zdziwiona, a ja zbliżyłem się do niej jeszcze bardziej. - No mów...ty myślałaś, że serio mnie pociągasz?

- Justin...ale to ty...

- Co ja? - nie dałem jej dokończyć. - Tak wziąłem narkotyki...nie myślałem trzeźwo, ale ty? Wręcz przeciwnie. Zamiast mnie powstrzymać, robiłaś na odwrót. Co ty sobie myślałaś? No śmiało powiedz. - wiedziałem , że nie byłem w tym momencie do końca fair, bo to ja chciałem ją przelecieć, ale nie obchodziło mnie to zbytnio. Miałem teraz ważniejsze rzeczy...osoby na głowie.

- Justin, przepraszam. - spuściła głowę , a ja zaśmiałem się.

- Chyba już za późno na przeprosiny, skarbie?. - obszedłem ją dookoła i ruszyłem w stronę schodów. - A i jeszcze jedno - odwróciłem się , a ona spojrzała na mnie . - Jeżeli nie chcesz wylądować na ulicy to radzę ci nie wchodzić mi w drogę. Zrozumiałaś? - spojrzałem na nią , a ona niemrawo pokiwała głową. - To dobrze.- odwróciłem się i udałem się po schodach na piętro. Otworzyłem drzwi prowadzące do mojego pokoju i wszedłem do środka. Zmęczony rzuciłem się na łóżko. Sięgnąłem po laptopa i wszedłem na TT. Nie było tam nic ciekawego, więc wyłączyłem komputer. Sfrustrowany opadłem na łóżko i zacząłem rozmyślać. Nie mogłem zapomnieć o Selenie, musiałem ją odzyskać. A co najważniejsze musiałem ją chronić przed tym typem. Choć sam nie miałem jeszcze pojęcia jak. Postanowiłem pomyśleć nad tym jutro. Leniwie podniosłem się z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki. Wszedłem do pomieszczenia i spojrzałem w lustro. Miałem pod okiem sporego siniaka i rozciętą wargę. Skrzywiłem się na ten widok, ale nie mogłem nic na to poradzić. Zdjąłem z siebie ubrania i wziąłem szybki prysznic. Ubrałem jedne z moich bokserek i poszedłem spać.

                                                                 Selena

Po około 2 godzinach, zadzwonił Chris. Chciał zabrać gdzieś Vanesse. Ta początkowo protestowała, ale ostatecznie zgodziła się ponieważ zapewniłam ją, że sama sobie poradzę i naprawdę dużo dla mnie zrobiła. Kiedy zostałam sama, postanowiłam, że wezmę odprężającą kąpiel. Podniosłam się z kanapy i udałam do łazienki. Po drodze wzięłam słuchawki i telefon. Napuściłam gorącej wody i dodałam olejek truskawkowy. Zdjęłam ubrania i weszłam do pełnej wanny. Podłączyłam słuchawki i chciałam włączyć radio kiedy telefon zaczął wibrować. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam napis " Pattie". Odłączyłam słuchawki i odebrałam telefon.

- Halo.

- Hej, słonko. - uwielbiałam tą kobietę. Zawsze była wesoła, potrafiła pocieszyć i miała wspaniałego syna...stop! Miałam o nim zapomnieć. Potrząsnęłam głową i wróciłam do rozmowy.

- Cześć, Pattie. - uśmiechnęłam się mimowolnie.

- Co u ciebie słuchać? Nie przeszkadzam ci? - zaśmiałam się

- Nie, ty nigdy. - teraz ona się zaśmiała. - A u mnie nic ciekawego. - sama nie wiedziałam czy powiedzieć jej o rozstaniu z Justinem. Może on chciał jej powiedzieć o tym sam.

- Sel słyszę, że coś cię gnębi...możesz mi powiedzieć.

- Gdyby to było takie proste. - czy ja to powiedziałam na głos?

- Coś z Justinem?- spytała troskliwie. Teraz już wiedziałam, że się nie wywinę.

- Bo... my...zerwaliśmy...- powiedziałam, a jedna samotna łza spłynęła po moim policzku, ale szybko ją starłam.

- Co? Dlaczego? - nie wiedziałam jak mam jej to powiedzieć. Nie chciałam oczerniać Justina, w końcu to był jej syn.

- Tak jakoś wyszło, Pattie. - chciałam ominąć najgorsze, ale wiedziałam, że nie będzie to proste.

- Sel...jeżeli to Justin zawinił i tak się dowiem...możesz mi powiedzieć. - czasami myślałam, że ta kobieta czyta mi w myślach.

- Justin mnie zdradził. - powiedziałam szybko

- Co? Sel to napewno jakieś nieporozumienie.

- Gdyby ktoś mi to powiedział też bym nie uwierzyła, ale...ja to widziałam Pattie. - zapadła cisza. Żadna z nas nie wiedziała co powiedzieć. Było to trochę niezręczne, ale nie chciałam się odzywać pierwsza.

- Sel...tak mi przykro...przepraszam...

- Słucham? Za co? To nie twoja wina. To była decyzja Justina. - powiedziałam cicho.

- Rozumiem, ale czuję się trochę winna to ja go wychowywałam. Myślałam, że to mądry chłopak. - zaczęła się obwiniać

- Bo taki jest.

- Sel nawet nie próbuj go teraz bronić. - powiedziała zdenerwowana.

- Pattie, przepraszam, ale nie mam już dzisiaj siły na rozmowę o...Justinie. Możemy porozmawiać kiedy indziej...nie przez telefon. - zanurzyłam się bardziej w wodzie.

- Jasne. Kiedy tylko chcesz Sel. - uśmiechnęłam się, ciesząc się, że bez względu na nasze relacje z Justinem, zawsze mogę sie do niej zwrócić. - Pamiętaj, że zawsze bedziesz dla mnie jak córka.

- Dziękuję Pattie. To dla mnie dużo znaczy - starłam kolejną łzę spływającą po moim policzku. - Do zobaczenia.

- Mam nadzieję. -zaśmiała się. -Pa, Sel. - rozłączyłam się i ponownie podłączyłam słuchawki. Włączyłam radio i usłyszałam piosenkę Justina. Słyszałam ją już wiele razy. Chciałam włączyć inną stację, ale nie mogłam. Część mnie chciała słuchać jego głosu...brakowało mi go...

As long as you love me
As long as you love me
As long as you love me

We're under pressure,
seven billion people in the world trying to fit in.
Keep it together,
smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances

As long as you love me
We could be starving,
We could be homeless,
We could be broke

As long as you love me
I'll be your platinum,
I'll be your silver,
I'll be your gold

As long as you
La la la la la la la la la la love me, love me
As long as you
La la la la la la la la la la love me, love me

I'll be your soldier
Fighting every second of the day for your dreams, girl
I'll be your Hova
You can be my Destiny's Child on a scene girl
So don't stress, don't cry
Oh, we don't need no wings to fly
Just take my hand

As long you love me
We could be starving,
We could be homeless,
We could be broke

As long as you love me
I'll be your platinum,
I'll be your silver,
I'll be your gold


Kiedy skończył śpiewać, dopiero wtedy zrozumiałam jak bardzo go kocham. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie potrafiłam mu wybaczyć. Po prostu nie mogłam. Poczułam jak łzy spływają po moich policzkach. Zdjęłam słuchawki i wyszłam z wanny. Sięgnęłam po ręcznik i osuszyłam ciało. Owinęłam się nim i wyszłam z łazienki. Sięgnęłam po piżamę i wciągnęłam ją szybko na siebie. Gotowa wsunęłam się pod kołdrę i zasnęłam.

                                                            ***


Poczułam, światło słoneczne na twarzy. Otworzyłam oczy i sięgnęłam po telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Było ledwo po siódmej . Dziwne, że tak wcześnie się obudziłam i nie byłam śpiąca. Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Umyłam zęby i związałam włosy w kucyka. Rzęsy musnęłam maskarą i wróciłam do pokoju. Podeszłam do szafy i wyjęłam podobny zestaw do wczorajszego. Nie miałam ochoty się stroić. Ubrałam szare dresy i bluzę i czarną bokserkę, a na nogi wsunęłam czarne trampki. Gotowa zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie musli z mlekiem. Zjadłam je szybko i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę domu Justina. Po około 15 minutach byłam na miejscu. Zaparkowałam na podjeździe i wysiadłam z auta. Podeszłam do drzwi i cicho zapukałam. Nic. Zadzwoniłam dzwonkiem. W duchu modliłam się żeby to była Samntha. Nie chciałam już więcej rozmawiać z Justinem. Usłyszałam, że ktoś przekręca klucz. Czekałam, aż ta osoba otworzy drzwi. Kiedy zobaczyłam kto to, odetchnęłam głęboko.

- Umm... mogę wejść? - wiedziałam, że ona nie może mi zabronić, ale nie potrafiłam być tak chamska, żeby wejść sobie tam bez pytania.

- T-tak, jasne. - odsunęła mi się z drogi. Przeszłam koło niej i ruszyłam na górę. Stanęłam przed drzwiami dobrze znanego mi pokoju. Przez chwilę wahałam, ale wiedziałam, że prędzej, czy później będę musiała to zrobić. Nacisnęłam klamkę, mając nadzieję, że Justin jeszcze śpi i jak najciszej mogłam weszłam do pokoju. Spojrzałam w stronę łóżka i zobaczyłam na nim słodko śpiącego Justina. Uśmiechnęłam się mimowolnie na ten widok. Podeszłam do niego i zobaczyłam sporego siniaka na twarzy i rozciętą wargę. Schyliłam się i musnęłam jego dolną wargę.

- Tak bardzo cię kocham...

       


                                                                    ***







Hej miśki! Powiem wam, że mi rozdział się podoba ( chyba pierwszy raz ), ale czekam na wasze opinie. Mam nadzieję, że wam również :) Dziękuję za ostatnie 8 komentarzy ;) Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie jeszcze więcej :D Papa <3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ;)








wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 14 Nie zadziera się z Justinem Bieberem.

Obudził mnie dźwięk telefonu. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Nadal siedziałam na podłodze z podkulonymi nogami. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Drrrrr. Sięgnęłam po torebkę i wyjęłam z niej telefon. Przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.

- Halo. - powiedziałam zachrypniętym głosem.

- Selena? - od razu rozpoznałam głos po drugiej stronie słuchawki. Słysząc jego głos moje serce nabrało tempa. Nie myśląc wiele wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Nie mogłam z nim rozmawiać...nie po tym co mi zrobił. Włączyłam listę kontaktów i wybrałam dobrze znany mi numer.

- Hej kochana. - entuzjastycznie przywitała się moja przyjaciółka.

- Vanessa...- głos łamał mi się z każdym wypowiedzianym słowem.- Przyjedziesz do mnie?

- Sel, co ci się stało?- nie miałam siły by odpowiedzieć, czego domyśliła się i Vanessa, bo zaczęła mówić dalej. - Jasne, zaraz będę.. - rozłączyła się, a ja spojrzałam na wyświetlacz. 12.35. Czyli całą noc przespałam na podłodze. Obolała powoli wstałam i ruszyłam w stronę łazienki. Weszłam do środka i spojrzałam w lustro. Śmiało mogłam powiedzieć, że dziewczyna w lustrze wcale mnie nie przypominała. Miałam rozmazany makijaż, spuchnięte oczy i roztrzepane włosy. Pierwsze za co zabrałam się było zmycie makijażu. Nie było to łatwe, ale się uporałam. Odkręciłam kurek z gorącą wodą i zaczęłam ściągać ubrania. Nalałam olejku truskawkowego i weszłam do wanny. W końcu mogłam na chwilę się odprężyć. Zapomnieć o problemach. Moje mięśnie się rozluźniły, a ja ułozyłam wygodnie w wannie. Kiedy skończyłam kąpiel wyszłam z wanny i wytarłam się, a następnie zawinęłam włosy w ręcznik i weszłam do mojego pokoju. Otworzyłam szafę i wyjęłam szare dresy i zieloną bokserkę. Sięgnęłam na najniższą półkę i wzięłam bluzę. Spojrzałam na nią i zorientowałam się, że to bluza Justina. Kiedy poczułam zapach jego perfum w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Wytarłam je szybko i odłożyłam bluzę na bok. Sięgnęłam po następną, wzięłam bieliznę i ubrałam się w wybrane ciuchy. Przebrana weszłam ponownie do łazienki i sięgnęłam po suszarkę. Kiedy włosy były już suche, związałam je w kucyka i ruszyłam na dół. Weszłam do kuchni, zrobiłam sobie kakao i udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam  telewizor. Przewijałam kanały kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.  Odstawiłam kubek na bok i skierowałam się w stronę drzwi. Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi, ale przede mną nie stała moja przyjaciółka. Na przeciw mnie stał Justin. Był ubrany w dresy i bluzę tak jak ja. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki. Normalnie rozpłynęłabym się w nich, ale nie dzisiaj. Chciałam zamknąć drzwi, ale on mi na to nie pozwolił.

- Sel, musimy porozmawiać. Mogę wejść? - spuściłam wzrok. Nie mogłam dłużej wytrzymać jego wzroku na mnie.

- Nie. - odpowiedziałam stanowczo i ponownie chciałam zamknąć drzwi, ale on znowu mnie powstrzymał.

- W takim razie porozmawiamy tu. - nie rozumiałam o czym on chciał jeszcze rozmawiać.

- Zostaw mnie. - powiedziałam bezradnie

- Nigdy tego nie zrobię. - złapał mnie za rękę, ale ja ją szybko wyrwałam z jego uścisku. - Sel, zrozum ja...

- Idź stąd! - krzyknęłam.

- Co tu się dzieje? - usłyszałam głos mojej przyjaciółki. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Vanesse idącą w moją stronę. Ominęłam Justina i podbiegłam do przyjaciółki. Przytuliłam ją mocno. - Cześć skarbie . - odsunęłam się od niej, a ona uśmiechnęła się wesoło po czym przytuliła mnie jeszcze raz. Kiedy odkleiłyśmy się od się od siebie, uśmiechnęłam się do niej i ruszyłyśmy w stronę domu. - Cześć Justin. - uśmiechnęła się do niego, ale ja ją pociągnęłam za rękę i zatrzasnęła drzwi nie dając mu szansy odpowiedzieć. - Sel, co się stało? Pokłóciliście się? - spojrzała na mnie troskliwie. Weszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie.

- Można tak powiedzieć. - podciągnęłam nogi do góry

- To znaczy?

- Hmm...rozstaliśmy się...- spojrzała na mnie zdziwiona

- Co? Czemu?

- Justin...on...zdradził mnie. - powiedziałam, a łzy ponownie zaczęły spływać po moich policzkach.

- Sel...-przysunęła się do mnie i mocno przytuliła. - Nie płacz...

- Nawet mi nie próbuj mówić, że wszystko będzie dobrze. - odsunęłam się od niej spojrzałam jej w oczy.

- Nawet o tym nie pomyślałam. - uśmiechnęła się niemrawo.- Może i nie wszystko się ułoży, ale ty jesteś silna i poradzisz sobie z tym. - ponownie mnie przytuliła. - Sel...wiem, że pewnie nie chcesz o tym mówić...

- Z Samanthą .- przerwałam jej dokładnie wiedząc o co chce mnie zapytać.- Powiedz mi co ja takiego zrobiłam?- kolejna porcja łez spłynęła po moich policzkach.

- Sel...nic nie dzieje się przez przypadek, to że się tak stało świadczy tylko i wyłącznie o tym, że Justin nie zasługiwał na ciebie. Nie możesz się wiecznie zadręczać. - spojrzała na mnie swoimi troskliwymi oczami. "Nic nie dzieje się przez przypadek", a jeśli ona ma rację...może po prostu nie powinnam być z Justinem...

                                                           Justin

Zszokowany całą tą sytuacją stałem pod jej drzwiami jeszcze jakiś kwadrans po czym zrezygnowany wróciłem do auta. Odpaliłem silnik i ruszyłem z miejsca. Wciąż nie mogłem pojąć jak mogłem być tak głupi i wziąć te narkotyki. Zacisnąłem ręce na kierownicy mocniej i pusto patrzyłem przed siebie. Sam już nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić...Musiałem to jej wyjaśnić...po prostu musiałem...Wjechałem na podjazd i wysiadłem z samochodu. Podniosłem głowę  i napotkałem wzrok jakiegoś chłopaka.

- Czego tu szukasz? - warknąłem. Szczerze mówiąc nie miałem najmniejszej ochoty na pogaduszki z kimkolwiek.

- Chyba raczej kogo...szukam Seleny - słucham? Lepiej niech stąd idzie, bo dzisiaj nie jestem w najlepszym humorze.- podobno tutaj mieszka.

- Coś ci się pomyliło. Selena tu nie mieszka.- spojrzałem na niego z pogardą i ruszyłem w stronę domu.

- A gdzie? - wybuchnąłem śmiechem i odwróciłem się stojąc z nim twarzą w twarz.

- Kim ty do cholery jesteś, że mam ci mówić gdzie ona mieszka?

- Hmm jestem Louis...ale myślę, że najlepsze określenie to przyszły chłopak Seleny. - zaśmiał mi się w twarz.

- Co ty kurwa powiedziałeś? - zacisnąłem pięści i czekałem na jego odpowiedź

- To co słyszałeś. - ponownie się zaśmiał. - Dobra skoro nie chcesz mi powiedzieć...sam ją znajdę.- zacisnąłem pięść mocniej i uderzyłem go prosto w twarz.- Pojebało cię? - złapał się za krwawiący nos.

- Wydaje mi się, że Selena jest zajęta. - uśmiechnąłem się cwaniacko. Po chwili poczułem mocne uderzenie w twarz i brzuch. Zgiąłem się w pół i syknąłem z bólu.

- To się jeszcze okaże. Zobaczysz ta suka jeszcze nie raz będzie krzyczała moje imię. - uśmiechnął się i odwrócił. Podszedłem do niego i powaliłem na ziemię. Zacząłem go kopać. Nie przestawałem, aż do momentu kiedy zdecydowałem, że jeszcze chwila i zemdleje. Odsunąłem się od niego na odległość około metra i spojrzałem na niego z pogardą.

- Nie zadziera się z Justinem Bieberem. - odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę domu.


                                                                        ***

 No hej ! :) No to trochę się namieszało...Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) czekam na wasze opinie...a tak po za tym dziękuję za ostatnie 7 komentarzy i za 6000 wyświetleń :) jesteście kochani <3

CZYTASZ = KOMENTUJESZ













środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 13 Schowałam głowę między kolana i dałam upust moim emocjom


Biegłam przed siebie długi czas i szczerze mówiąc nawet nie zwracałam uwagi gdzie. W pewnym momencie zabrakło mi tchu, więc przystanęłam na chwilę. Rozejrzałam się dookoła. Nie wiedziałam gdzie jestem, nie wiedziałam gdzie mam iść. Postanowiłam, że zawrócę i pójdę na przystanek. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w drogę powrotną. Cały czas myślami byłam przy Justinie. Nie mogłam wyrzucić z pamięci obrazu nagiej Samanthy leżącej na nim. Wciąż nie mogłam pojąć jak on mógł mi to zrobić. Zdradził mnie... tak po prostu...i jeszcze kłamał prosto w oczy...

 - Nigdy cię nie zdradziłem, rozumiesz? - wreszcie spojrzał mi w oczy. - Kocham cię.

W tym momencie wiedziałam już, że nie mu nie wybaczę, wiedziałam, że nie mogę już mieć z nim nic wspólnego...wiedziałam, że muszę o nim zapomnieć...zapomnieć o nas...Postanowiłam, że muszę jak najszybciej sprawić, by o mnie zapomniał. Pierwsze co, musiałam zabrać od niego wszystkie moje rzeczy, chodź wiedziałam, że to i tak dużo nie zmieni. Zanim się obejrzałam byłam już na przystanku. Usiadłam na ławce i czekałam na przyjazd autobusu. Po kilku minutach zobaczyłam zbliżające się światełka. Wstałam i ruszyłam w ich stronę. Drzwi się otworzyły , a ja wsiadłam do środka. Rozejrzałam się dookoła i usiadłam obok kobiety w średnim wieku. Naprzeciw mnie siedziała młoda para. Chłopak namiętnie pocałował dziewczynę, a ona się do niego uśmiechnęła. Ścisnęło mnie w żołądku. Przypomniały mi się wszystkie momenty kiedy Justin namiętnie całował moje usta...kiedy się do mnie uśmiechał, najpiękniejszym uśmiechem na świecie. Mój żołądek ponownie wywinął fikołka. Dlaczego nie mogę o nim tak po prostu zapomnieć?

Autobus zatrzymał się, a ja wstałam z miejsca i wysiadłam. Zimny podmuch wiatru otulił moje ciało. Nie zważając na pogodę ruszyłam w stronę domu. Kiedy zatrzymałam się przed drzwiami. Wyjęłam klucze i przekręciłam zamek. Weszłam do środka i zsunęłam się po ścianie. Schowałam głowę między kolana i dałam upust moim emocjom. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Nie wierzyłam cały czas w to co się stało jakąś godzinę temu. Chciałam się obudzić i dowiedzieć, że to był tylko sen...

                                                             Justin

Obudziłem się w nie najlepszym nastroju. Głowa bolała mnie tak, że czułem jakby za chwile miała wybuchnąć. Do tego wszystkiego nie pamiętałem nic z wczorajszego wieczoru po tym jak wciągnąłem te głupie narkotyki. Obolały wstałem z łóżka i ruszyłem na dół. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem Samanthe.

- Cześć.- rzuciłem i otworzyłem lodówkę.

- Cześć.

- Sam, wiesz o której wróciłem wczoraj? - zapytałem sięgając po masło i pomidora.

- Hmm...chodzi ci po imprezie czy po kłótni z Seleną?

- Czekaj. Po jakiej kłótni?- zamknąłem lodówkę i położyłem rzeczy na blat.

- Nie pamiętasz? - spojrzała na mnie zdziwiona.

- Nie.

- No...więc...Selena przyłapała nas kiedy całowaliśmy się. - spuściła wzrok i odwróciła się.

- Co, kurwa?!!

- No..bo ty wróciłeś z imprezy i zacząłeś mnie rozbierać...- spojrzała na mnie, ale ja się nie odzywałem, więc kontynuowała.- A potem zaczęliśmy się całować i robić inne rzeczy...

- Uprawialiśmy seks?!- krzyknąłem

- Nie. Do tego nie doszło. - ponownie odwróciła się i zamilkła.

- Kurwa !!- walnąłem pięścią w blat. - A ona....Selena...co ona zrobiła?- powiedziałem już znacznie ciszej

- Zaczęła płakać, a ty wybiegłeś za nią...- odsunąłem się od blatu i wkurzony wyszedłem z kuchni. Ubrałem buty i sięgnąłem po kurtkę po czym wybiegłem z domu. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon odjechałem z miejsca. Ręce miałem mocno zaciśnięte na kierownicy. W tamtym momencie nic się nie liczyło...tylko ona. Wjechałem na podjazd i otworzyłem drzwi z rozmachem. Usłyszałem trzask, ale nie zwróciłem na to większej uwagi. Wbiegłem po schodach i zapukałem do drzwi. Nic... Szarpnąłem za klamkę, ale drzwi były zamknięte.

- Cholera !! - wściekły walnąłem pięścią w drzwi. Dlaczego byłem tak głupi? Dlaczego...


                                                                             ***

Hej! Wiem, że rozdział krótki, ale musiałam zatrzymać w tym momencie :) A tak po za tym to dziękuję za ostatnie 9 komentarzy :D :D :D i za to ze przekroczyliście już 5,5 tys. wyświetleń. Gdybym mogła to bym was wszystkich uściskała ;)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ







wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 12 Ile razy już mnie zdradziłeś z tą suką?



Narkotyki chyba nie były takie słabe jak mówił Chris, bo już po chwili czułem, że odpływam. Usiadłem na krześle i oparłem się o blat.

- Hej Bieber! Wszystko ok? - podniosłem głowę i zobaczyłem przestraszonego Chrisa.

- Tsa...

- Potrzebujesz czegoś? Przynieść ci? - zapytał zatroskany, co wprawiło mnie w śmiech.

- Wyluzuj Chris. Wszystko jest ok, rozumiesz? - zapytałem nie przestając się śmiać.

- Powiedzmy...- uśmiechnął się i opuścił pomieszczenie. Postanowiłem poszukać Seleny. Wyszedłem z kuchni i zacząłem rozglądać się po salonie, ale nigdzie jej nie było. Przeszukałem reszte pokoi, ale bez skutku. Nawet wole nie wspominać, co zobaczyłem w niektórych pomieszczeniach. Zrezygnowany wyszłem na zewnątrz. Postanowiłem wrócić do domu. Nie wiedziałem gdzie jest Selena i nie miałem ochoty dłużej tu siedzieć, szczególnie, że zaczynało mi się kręcić w głowie coraz bardziej. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Włączyłem radio i ruszyłem w stronę domu. Jechałem tak szybko, że po 10 minutach byłem na miejscu. Wysiadłem z auta i wkurzony trzasnąłem drzwiami. Gdzie ona do cholery mogła pójść? Wyjąłem z kieszeni kluczyki i otworzyłem drzwi. Wszedłem do salonu i zobaczyłem Samanthe leżącą na kanapie. Miała na sobie skąpą koszulkę odkrywającą jej jędrne uda. Wyglądała nadzwyczaj seksownie. Oblizałem usta i zrobiłem krok w przód.

- Cześć Justin. - uśmiechnęła się.- A gdzie Selena? - podeszedłem do kanapy i uśmiechnąłem się cwaniacko.

- Nieważne. - usiadłem na niej okrakiem i przywarłem do jej ust. Przez chwilę się wachała, ale oddała pocałunek. Oderwałem się od niej, a ona spojrzała na mnie zdziwiona.

- Justin...

- Shhh - przyłozyłem palec do jej ust. Ponownie nachyliłem się nad nią i zacząłem całować jej szyję. Cicho jęknęła, a moje kąciki ust powędrowały ku górze. Zacząłem schodzić pocałunkami coraz niżej. Po chwili oderwałem się od niej i zdjąłem z niej koszulę. Spojrzałem na jej ciało i przygryzłem dolną wargę. Miała świetne ciało. Ponownie zacząłem całować i ssać jej szyję. Nagle zobaczyłem, że zrobiłem jej malinkę.

- Przepraszam. - powiedziałem, a ona spojrzała na mnie zdziwiona

- Za co?

- Zrobiłem ci malinkę, ale naprawdę to nie chcą...- nie dała mi dokończyć, bo przywarła swoimi ustami do moich. Po chwili poczułem jej język na moim podniebieniu.

- Czekałam na tą chwilę. - czułem przez pocałunek, że się uśmiecha. Nagle usłyszałem dźwięk otwierancyh drzwi. Odwróciłem głowę w bok i zobaczyłem Selenę stojącą w progu. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, co ja kurwa najlepszego zrobiłem...

                                                            Selena

Kiedy skończyłam tańczyć usiadłam na kanapie i sięgnęłam po drinka. Poczułam, że ktoś siada koło mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa.

- Hej Louis. - chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.

- Cześć Sel. Co ty tu robisz?

- Jak widzisz dobrze się bawię, a ty?

- Mieszkam tu od niedawna, więc chiałem poznać nowych ludzi.- odwzajemniłam uśmiech.

- Słabo cię słyszę. Może przejdziemy się na spacer?

- Pewnie. - złapałam go za rękę i wyciągnęłam na zwenątrz. Zimny wiatr otulił moją twarz. - Miło cię znowu zobaczyć.

- Ciebie też Louis. - otworzył bramkę i puścił mnie przodem. - Wiesz co... jest już późno. Może odprowadzisz mnie na przystanek ?

- Przestań odwiozę cię samochodem. - złapał mnie za rękę.- Chodź. - zaprowadził mnie do jednego z samochodów i otworzył drzwi. Wsiadłam do środka i usadowiłam się wygodnie na miejscu.

- Masz ładny samochód. - powiedziałam kiedy usiadł na siedzeniu obok.

- Dziękuję. - odpalił silnik i ruszył z miejsca.- A ty masz śliczne oczy. - spojrzał na mnie i pokazał szereg swoich białych zębów.

- Umm... dziękuję. - uśmiechnęłam się.- Ale wiesz że ja mam chłopaka?

- Jasne. - zaśmiał się, a ja odetchnęłam z ulgą.- Co jestem aż taki zły?

- Nie...skąd. Tylko nie lubię kolesi którzy mnie podrywają chociaż wiedzą, że jestem z Justinem. - westchnęłam

- Spokojnie, ale jakby co to daj znać. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

- Na pewno nie zapomnę. - uśmiechnęłam się. Resztę drogi cały czas rozmawialiśmy. Louis opowiedział mi trochę o sobie. Dowiedziałam się, że on też kocha spiewać i niedawno zaczął pracę nad pierwszą płytą ( dlatego był dzisiaj w studiu ). Ja również zdradziłam mu parę szczegółów z mojego życia. Nawet nie zauważyłam, a staliśmy pod domem Justina. Wysiadł z auta i podszedł do mnie.

- To do zobaczenia Sel. - uśmiechnął się.

- Pa, Louis. - pocałowałam go w policzek i pomachałam na pożegnanie. Chłopak wsiadł do samochodu i odjechał. Obróciłam się i udałam się w stronę drzwi. Otworzyłam je i weszłam do środka. Usłyszałam głosy dochodzące z salonu, więc tam się skierowałam. Przekroczyłam próg i zamarłam. Na kanapie całowali się Justin i Samantha. Zaczęłam ciężko oddychać. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam przed sobą. Łzy zaczęły napływać do moich oczu. Po kilku sekundach wszystko miałam zamglone. Słona ciesz spływała po moich policzkach. Nie wiedziałam co mam robic...Jak on mógł? Przecież mówił mi, że mnie kocha...Ile razy już mnie z nią zdradził? Nagle on odwrócił się w moją stronę i spojrzał prosto w oczy.

- Selena?! - zepchnął Samnthe z siebie.- Kurwa!- zerwał się z łóżka i chciał do mnie podejść, ale odwróciłam się i wybiegłam. Sama nie wiedziałam w którą stronę skręciłam, ale biegłam przed siebie. Łzy ciekły po moich policzka strumieniami. Nawet nie chciałam wiedzieć jak teraz wyglądam. Miałam nadzieje tylko, że jakiś paparazzi nie wyskoczy i nie zrobi mi zdjęcia. Nie chciałam kolejnej zbędnej sensacji. Nagle poczułam, że ktos łapie mnie za nadgarstek. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć kto to. Początkowo chciałam wyrwać się z jego uścisku, ale był za silny.

- Justin...to boli...- puścił moją rękę, a ja odwróciłam się w jego stronę.

- Przepraszam...- spuścił wzrok

- Za co? Za to, że mnie zdradziłeś?! - nie mogłam już dłużej tłumić tego w sobie

- Selena, ja cie nie zdradziłem ! - krzyknął

- Nie?! A co kurwa przed chwilą robiłeś? - zapytałam zirytowana

- Ja przepraszam...

- Ile razy już mnie zdradziłeś z tą suką?

- Selena...

- No śmiało powiedz!- założyłam ręce na piersi i czekałam na jego odpowiedź

- Nigdy cię nie zdradziłem, rozumiesz? - wreszcie spojrzał mi w oczy. - Kocham cię.

- Daruj sobie...Wiesz co?- Zapytałam choć szczerze mówiąc nie czekałam na żadną odpowiedź.- Żałuję, że poświęciłam tyle czasu i miłości takiemu kutasowi jak TY! - odwróciłam się i pobiegłam  przed siebie. Zostawiając go samego...na zawsze...


                                                                            ***

Hej Miśki ! No to trochę się porobiło...ale mam nadzieje, że rozdział się podoba. Wiem, że znowu musieliście długo czekać, ale miałam w tym tygodniu poprawy i nie miałam zbytnio kiedy go napisać. Następny postaram się dodać szybciej, ale niczego nie obiecuję, bo to też zależy od ilości komentarzy.

Więc własnie mam do was wielką prośbę. Niech każdy kto przeczyta ten rozdział zostawi po sobie jaki kolwiek komentarz :) Może to być nawet jedno słowo albo emotkikona ;) po prostu chcę wiedzieć ile osób to czyta ^^

CZYTASZ = KOMENTUJESZ










niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 11 Dawaj Bieber. Uspokoisz się, wyluzujesz...

9.37. Odłożyłem telefon i nie chętnie zwlokłem się z łóżka. Spojrzałem na śpiącą Sel i mimowolnie się uśmiechnąłem. Wyciągnąłem szare dresy i czarną bokserkę. Wszedłem do łazienki i ściągnąłem bokserki. Rzuciłem je gdzieś w kąt i sięgnąłem po żel do mycia. Wszedłem pod prysznic i zacząłem obmywać swoje ciało gorącą wodą. Kiedy skończyłem się myć, owinąłem się ręcznikiem i zacząłem myć zęby. Nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Wybiegłem szybko z łazienki i odebrałem.

                                                            ***

- Halo.- powiedziałem, opluwając przy tym siebie pastą.

- Justin? - wbiegłem z powrotem do łazienki i wyplułem zawartość moich ust do zlewu.

- Tak. Lisa? - spojrzałem na wyświetlacz i nie myliłem się.

- Zgadłeś .- zaśmiała się. - Justin, ja tylko na sekundę. Chciałam powiedzieć, że impreza zaczyna się o 20. Będziesz?

- Jasne .

- W takim razie do zobaczenia wieczorem.

                                                              ***

Rozłączyła się, a ja położyłem telefon na półkę koło lustra. Kiedy już ogarnąłem włosy i ubrałem się, wyszedłem z łazienki i ruszyłem na dół. W kuchni zastałem Sam przygotowującą sobie śniadanie.

- Nie wiedziałem, że jesteś takim porannym ptaszkiem. - zaśmiałem się, a ona przestraszona podskoczyła i rozlała mleko na blat.- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.- powiedziałem i sięgnąłem po ścierkę, a następnie sam starłem rozlane mleko.

- Nie szkodzi, a tak po za tym to jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. - uśmiechnęła się lekko, a ja podszedłem do niej i złapałem ją w talii.

- Ale mogę się dowiedzieć...- zaśmiałem się.

- Niby jak?

- Wiem kto nie lubi łaskotek. - uśmiechnąłem się zadziornie i zacząłem ją łaskotać.

- Ju-Ju-JUSTIN !!!!-zaczęła krzyczeć.

- Ciiii- zamknąłem jej usta ręką. - Sel nadal śpi.

- W takim razie przestań. - spojrzała na mnie z udawaną złością.

- Ok ok. A właśnie Sam chciałem cię przeprosić za wczoraj....wiem, że mogłem ci sprawić przykrość, lekceważąc cię. - spojrzałem na nią, a ona się uśmiechnęła.

- Spokojnie Justin. Nic się nie stało.- odwróciła się i powróciła do przygotowywania sobie jedzenia.

- Na pewno nie jesteś zła?

- Nie, nie jestem.- obróciła się i uśmiechnęła do mnie.

- To dobrze. Sam masz jakieś plany dzisiaj wieczorem? - zapytałem a ona spojrzała na mnie zdziwiona.

- A czemu pytasz?

- Bo jest dzisiaj impreza i chciałem żebyś z nami poszła.

- Nie Justin...to nie jest dobry pomysł...- zaczęła się bronić

- Ale Sam wolisz siedzieć cały dzień w domu? Znowu?- westchnąłem

- Tak. - wzięła swój talerz i poszła na górę. Nie wiem co w nią wstąpiło. Nigdy się tak nie zachowywała. Zostałem sam w kuchni. Postanowiłem przygotować śniadanie dla Sel. Zrobiłem tosty i nalałem do kubka soku pomarańczowego. Wziąłem przygotowany posiłek i zaniosłem na górę.

                                                                 ***

Usłyszałam rozmowę na dole. Zapewne Justina i Samanthy. Przeciągnęłam się i sięgnęłam po telefon. Spojrzałam na widniejącą na nim godzinę. 10.08. Chyba pora wstać. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Justina. W jednej ręce trzymał talerz z tostami, a w drugiej szklankę z sokiem pomarańczowym.

- Śniadanie dla mojej księżniczki gotowe. - uśmiechnął się szeroko. Podszedł do łóżka i odstawił jedzenie na szafkę.

- Dziękuję.- uśmiechnęłam się, a on mnie pocałował. - Kocham cię.

- Ja ciebie mocniej. -  nachylił się nade mną i ponownie cmoknął w usta. - A teraz jedz. - uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam konsumować przygotowany posiłek.

- Justin?

- Hm?

- Przeprosiłeś Samanthe?- spojrzał na mnie i westchnął

- Tak...ale czuję, że coś jej jest. Dziwnie się zachowuje...nawet nie chciała iść na imprezę do Lisy.

- Justin może ona potrzebuje czasu...dopiero co się do nas przeprowadziła.- odstawiłam talerz na bok i przytuliłam mocno chłopaka. Odwzajemnił mój uścisk i pocałował w czoło. Siedzieliśmy tak kilka minut. Nikt nic nie mówił. Uwielbiałam te momenty. Świadczyły one o tym, że nie musimy używać żadnych słów, a i tak czujemy się dobrze w swoim towarzystwie.

- Sel pojedziesz ze mną do studia ?- odsunęłam się od niego i zsunęłam nogi z łóżka.

- Jasne. Poczekaj chwilę.- wstałam i ruszyłam w stronę szafy. Wyciągnęłam niebieskie dżinsowe spodenki i pomarańczową bluzkę na ramiączka. Wzięłam jeszcze bieliznę i weszłam do łazienki. Ściągnęłam pidżamę i i ubrałam się w przygotowane ubrania. Związałam włosy w wysokiego kucyka, a rzęsy przejechałam maskarą. Gotowa wyszłam z łazienki.

- Możemy iść.- powiedziałam kiedy Justin leżał nieruchomo na łóżku i wpatrywał się we mnie. - Justin!- pomachałam mu ręką przed nosem.

- Przepraszam Sel. Chodźmy już. - zaśmiałam się cicho i zeszliśmy na dół.

- Justin... - westchnęłam

- Słucham cię skarbie.- złapał mnie w tali i uśmiechnął szeroko.

- Mam tylko szpilki. Zajedźmy do mnie. Muszę zmienić buty. - spojrzał na mnie nadal się nie odzywając.- proszę...

- Ok. - podniósł mnie do góry i ruszył w stronę wyjścia.

- Justin postaw mnie. Dam sobie radę.

- Nie był bym taki pewny. - zaśmiał się. Otworzył samochód i wsadził mnie do środka. Sam usiadł obok i odpalił auto. Całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy pod moim domem. Wysiadłam i na bosaka wbiegłam do domu. Weszłam na górę i otworzyłam drzwi od garderoby. Wyjęłam czarne Conversy i wciągnęłam na stopy. Zbiegłam na dół i rozejrzałam się szybko, czy na pewno nic nie jest mi potrzebne. Nagle moją uwagę przykuły czerwone róże leżące na stoliku w salonie. Justin musiał je położyć kiedy poszłam na górę. Uśmiechnięta opuściłam mieszkanie i wsiadłam do samochodu.

- Dziękuję.- pocałowałam chłopaka w usta.

- Ale za co? - uśmiechnął się i odpalił silnik

- Za kwiaty. Są piękne.

- Jakie kwiaty? - spojrzał na mnie zdziwiony

- Róże. Leżały w salonie...

- Selena, ja ci nie dawałem żadnych kwiatów. - zdenerwowany ścisnął mocniej ręce na kierownicy.

- Justin nie denerwuj się. Może Vanessa je przyniosła. - chciałam go uspokoić. - Przecież wiesz, że nikogo nie kocham oprócz ciebie. - powiedziałam, a on spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

- Wiem, przepraszam .- chciał mnie pocałować.

- Justin! Uważaj ! - momentalnie serce zaczęło mi bić szybciej, a nogi zrobiły się jak z waty. W ostatniej sekundzie zdążył się opamiętać i wykręcił kilkanaście centymetrów przed pniem drzewa. - Nigdy więcej tego nie rób. - odetchnęłam z ulgą.

- Przepraszam Sel.- spojrzał na mnie, a ja pocałowałam go w usta.

- Już jest ok .- uśmiechnęłam się. Dalsza droga przebiegła spokojnie i po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Justin oczywiście zaparkował od tyłu chcąc uniknąć zbędnych pytań paparazzi. Weszliśmy do budynku i od razu zostaliśmy pokierowani do jednego z pokoi. Kiedy już się tam rozgościliśmy Justin zaczął nagrywać. Śpiewał świetnie, ale po dwóch godzinach zaczęłam się nudzić. Postanowiłam, że pójdę po coś do picia. Wyszłam z pokoju i zaczęłam rozglądać się w celu znalezienia automatu. Kiedy już go znalazłam podeszłam i kupiłam puszkę Coca - Coli. Odchodząc upuściłam portfel. Chciałam go podnieść, ale ktoś mnie wyprzedził. Spojrzałam w górę i ujrzałam wysokiego bruneta o niebieskich oczach. Z postury przypominał mi Justina. Szczerze mówiąc nie można było mu niczego zarzucić.

- To chyba twoje. - uśmiechnął się. Miał śliczny uśmiech, ale nie przebijał Justina.

- Tak, dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech

- Nie ma za co. Jestem Louis.

- A ja Selena. Ale możesz mówić Sel. - ponownie się uśmiechnął. - Miło było cię poznać, ale muszę już lecieć. Pa

- Czekaj Sel.- odwróciłam się. - Podasz mi swój numer.

- Jasne.- podał mi telefon, a ja wstukałam swój numer.

- Dzięki. Do zobaczenia. - odmachałam mu i weszłam do studia. Justin właśnie zbierał swoje rzeczy.- Skończyłeś?

- Tak. - uśmiechnął się i wyszliśmy razem ze studia. Większość drogi powrotnej spędziliśmy w ciszy.

- Justin możemy zajechać do galerii?

- Ok. A w jakim celu?

- Nie mam się w co ubrać dzisiaj na imprezę. - powiedziałam , a on się zaśmiał.- Co cię tak śmieszy?

- Nie mam się w co ubrać - zaczął mnie przedrzeźniać

- Przestań. - walnęłam go w ramię.

- Ok ok- podniósł ręce w geście obronnym, a ja się zaśmiałam.

W galerii spędziliśmy około 4 godziny. Kupiłam czarne, skórzane rurki i białą bokserkę z napisem  "SWAG". Oczywiście wybrał mi ją Justin. Oprócz tego kupiliśmy wiele innych rzeczy, po udanych zakupach wróciliśmy do domu. Już w progu poczułam zapach ciasta drożdżowego. Zdjęłam buty i weszłam do kuchni. Samantha właśnie kroiła ciasto.

- Hej Sam. - uśmiechnęłam się do niej.

- Cześć. - odwzajemniła uśmiech. - Zjecie ciasta?

- Chętnie. - powiedział Justin obejmując mnie w pasie. Zjedliśmy ciasto i poszliśmy na górę przygotować się na imprezę. Po szybkim prysznicu, makijażu i wyprostowaniu włosów, ubrałam zakupione rurki i bluzkę. Założyłam też czarną skórzaną kurtkę i szpilki na platformie. Przejrzałam się w lustrze i śmiało mogłam stwierdzić, że wyglądam niczego sobie. Z łazienki wyszedł Justin. Jemu też nie można było nic zarzucić wyglądał strasznie seksownie. Podeszłam do niego i namiętnie pocałowałam w usta.

- Wyglądasz bosko. - zjechał dłońmi na moje pośladki i ścisnął je.

- Ty też nieźle. - uśmiechnęłam się i ponownie pocałowałam w usta. Kiedy się od niego oderwałam spojrzałam na zegarek.- Justin jest 19. 14. Musimy jechać.

- Ok.- westchnął i ruszyliśmy na dół. Opuściliśmy dom i wsiedliśmy do samochodu. Kiedy dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam i spojrzałam na dom stojący przede mną. Gdyby ktoś nie wiedział mógłby pomyśleć, że to club dyskotekowy. Złapałam Justina za rękę i ruszyliśmy w stronę drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła nam Lisa.

- Hej Justin. Hej Sel.- uśmiechnęła się szeroko. - Wejdźcie.- Weszliśmy do środka. Od razu było czuć woń alkoholu i smród papierosów. Nagle ktoś obrócił mnie i porwał do tańca. Nawet nie poznałam jego imienia, ale przetańczyłam z nim chyba ze 20 minut. Kiedy już trochę się zmęczyłam usiadłam na kanapie i zaczęłam pić drinka.

                                                                  Justin

- Hej Justin. Hej Sel.- Lisa uśmiechnęła się i wpuściła nas do środka. - Wejdźcie.- weszliśmy do środka. Nagle poczułem, że Sel mnie puszcza. Spojrzałem w bok i zobaczyłem, że jakiś koleś z nią tańczy. Na początku chciałem iść i mu wygarnąć, ale Lisa pociągnęła mnie do jakiegoś pokoju. Siedziało tam kilka osób i gadali o czymś, ale nie ciekawiło mnie to zbytnio. Usiedliśmy na jednej z kanap.

- Fajna impreza, mała.- uśmiechnąłem się szeroko

- Nie mów do mnie mała. - spojrzała z udawaną złością

- Ok ok. - uniosłem ręce w geście obronnym, a ona zaczęła się śmiać

- Spokojnie nie pobiję cie. Opowiadaj co u ciebie słychać.

- Nic nowego. Jak widzisz dużo się nie zmieniłem.

- Racja. Dalej boskie ciacho. - zaśmiała się ponownie

- Dzięki, ale z ciebie też nadal niezła laska. - uśmiechnąłem się zadziornie.

- Lepiej nie ciągnijmy dalej tej rozmowy. uśmiechnęła się. - Chodź na dół. Poznasz nowych ludzi.- pociągnęła mnie za rękę i zeszliśmy na dół.- Poczekasz na mnie chwilę? Muszę iść do toalety.

- Jasne. - uśmiechnąłem się, a kiedy odeszła zacząłem szukać wzrokiem Sel. Nigdzie jej nie widziałem. Wszedłem do kuchni, ale tam też jej nie było.

- Hej stary. - spojrzałem w bok i ujrzałem Chrisa.

- Siema. Co ty tu robisz?- podszedłem do niego i zobaczyłem biały proszek rozsypany na blacie. - Chris ! Ty bierzesz?

- Spokojnie. To tylko tak dla rozluźnienia. - zaśmiał się. - Ty też powinieneś spróbować.

- Nie, nie ja dziękuję. - odsunąłem się od niego i chciałem wyjść, ale on mnie złapał za bark i odwrócił. - Dawaj Bieber. Uspokoisz się, wyluzujesz...- zacząłem rozważać jego propozycję. Prawdę mówiąc, nie zaszkodzi jak spróbuję.

- Dobra, odsuń się. - Chris posłusznie się odsunął, a ja zaciągnąłem się białym proszkiem. Zaczęło kręcić mi się w głowie....


                                                                              ***

Hej Misiaki ! Jak wam się podoba rozdział? Jak myślicie od kogo są kwiaty i co dalej z Justinem ? Wiem, że bardzo długo zwlekałam z rozdziałem, ale byłam na wycieczce i nie miałam kiedy go napisać, ale za to jest najdłuższy z dotychczsowych rozdziałów :) Dziękuję za ostatnie 9 komentarzy. A tak po za tym to przekroczyliście już 4000 wejść. Widzę, że chyba przybywa czytelników i bardzo się cieszę. Nie wiem kiedy następny, ale na pewno szybciej niż ten ;) Papa *.*

CZYTASZ = KOMENTUJESZ