poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 10 Ała! Justin to boli.

- Justin...ja...ja...cię kocham...- spojrzałem na nią i wybuchnąłem śmiechem.

- Tak, tak ja ciebie też- wziąłem ją na ręce i posadziłem na miejscu pasażera, a sam wsiadłem na miejsce kierowcy i ruszyłem w stronę sklepu. Po około 2 minutach byłem na miejscu. Wysiadłem i udałem się do sklepu. Za ladą stała młoda brunetka. Chyba była nowa, bo wcześniej jej tu nie widziałem. Uśmiechnąłem się do niej, a ona spojrzała na mnie zdziwiona.

- Justin Bieber?- bardziej stwierdziła niż zapytała.

- We własnej osobie.- ponownie ukazałem szereg swoich białych zębów, a ona otworzyła szeroko usta. Zaśmiałem się na ten widok. - Jajka poproszę.

- Przepraszam, już podaję. - powiedziała i poszła po nie, nie odrywając ode mnie wzroku.- 2 dolary.- w końcu odwzajemniła uśmiech. Wyjąłem portfel i wyciągnąłem banknot 20-dolarowy.

- Reszty nie trzeba- puściłem jej oczko, wziąłem jajka i opuściłem sklep. Uśmiechnąłem się do siebie na myśl jak działam na dziewczyny. Ponownie wsiadłem do samochodu i udałem się do domu. Po chwili byliśmy już na miejscu. Spojrzałem na Sam. Nadal spała wygodnie na fotelu. Nie chciałem jej ruszać, ale nie mogłem jej tu zostawić. W tym stanie po obudzeniu mogłaby coś sobie zrobić. Wysiadłem, więc i zaniosłem ją do domu. Z trudem otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zdjąłem buty i szybko zaniosłem ją na górę do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kocem. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem po cichu drzwi. Ruszyłem schodami na dół.

- Co jej się stało ?- zapytała Sel już w progu.

- Spiła się.- odpowiedziałem.- Sam nie wiem dlaczego... to do niej nie podobne... Zaraz wracam- odparłem i ruszyłem w stronę samochodu. Zastanawiałem się dlaczego Sam w ogóle sięgnęła po alkohol. A co jeśli to co ona powiedziała jest prawdą ? Co jeżeli ona naprawdę coś do mnie czuję, ale bała mi się to powiedzieć? Miałem teraz w głowie tysiące pytań. Niestety na żadne z nich nie znałem odpowiedzi. Otworzyłem drzwi i sięgnąłem po jajka. Nagle poczułem wibracje w kieszeni. Zatrzasnąłem drzwi i wyjąłem telefon. Na wyświetlaczu widniał napis " Lisa dzwoni ". Przesunąłem palcem po ekranie.

                                                 ***

- Cześć Justin. - usłyszałem jej wesoły głos. Lisa to moja dawna koleżanka. Kiedyś byliśmy dość blisko ze sobą, ale nam nie wyszło. Nadal utrzymujemy kontakt, ale ostatnio już prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy.

- Hej Lis. Co u ciebie słychać?

- Jest ok. W sumie to dużo się nie zmieniło od naszego ostatniego spotkania. - zaśmiała się.

- Rozumiem. A po co dzwonisz?

- Chciałam cię zaprosić jutro na imprezę u mnie w domu. Chyba jeszcze pamiętasz gdzie mieszkam.- teraz to ja się zaśmiałem.

- Jak mógłbym zapomnieć, skoro kiedyś bywałem tam codziennie. A co do imprezy to nie mógłbym ci odmówić.

- To super. A! Właśnie możesz ze sobą wziąć Selenę. - przeczesałem ręką włosy i usiadłem na masce samochodu.

- Ok, a mogę wziąć też Samanthe? Chyba ją pamiętasz jeszcze.

- Jasne. Im więcej ludzi tym lepiej. To do jutra. Pa.

- Pa.

                                                      ***

 Schowałem telefon do kieszeni i skierowałem się w stronę drzwi. Wszedłem do środka i ruszyłem w stronę kuchni.

- W ogóle gdzie ty znalazłeś Samnthe?- Sel spojrzała na mnie.

- Długa historia Kochanie. - uśmiechnąłem się.

- Ja mam czas. A po za tym co tak długo szedłeś po te jajka? - odwzajemniła uśmiech i zaczęła kończyć ciasto na pizze.

- No więc może od początku. Kiedy jechałem do sklepu, zobaczyłem kogoś leżącego na jezdni. Zatrzymałem się okazało się, że była to pijana Samantha. Wziąłem ją więc na ręce i wsadziłem do samochodu. - wolałem pominąć sytuacje z wyznaniem Sam. - Potem pojechałem do sklepu, wróciłem, zaniosłem Sam na górę i chciałem przynieść jajka, ale zadzwoniła Lisa i zaprosiła nas na imprezę jutro wieczorem. A właśnie! Jutro idziemy na imprezę Sel. - spojrzała na mnie i się zaśmiała.

                                                   Selena

- A właśnie! Jutro idziemy na imprezę Sel. - spojrzałam na niego i zaśmiałam się. Powiedział to wszystko na jednym wdechu.

- Sama nie wiem...

- Ale to nie było pytanie Sel. - uśmiechnął się i podszedł do mnie. Położył ręce na moich biodrach i zaczął całować po szyi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Justin włożył ręce pod moją bluzkę i zaczął jeździć nimi po moim brzuchu. Poczułam jak stado motyli wiruje w moim brzuchu. Jego dotyk tak na mnie działał, że rozpływałam się z każdym kolejnym pocałunkiem. Jego ręce wędrowały w górę i zatrzymały się na moich piersiach. Ścisnął je lekko, a ja cicho jęknęłam.

- Justin, przepraszam za to co powiedziałam. - oboje spojrzeliśmy w bok. W progu stała Samntha. - Selena co ty tu robisz...ja nie wiedziałam, że wy teraz...

- Spokojnie Samntha my nic nie robimy. - chciałam zdjąć ręce Justina z moich piersi, ale Justin wtedy ścisnął je mocniej.- Ała! Justin to boli. - warknęłam, a on rozluźnił uścisk.

- Przecież widzę.- powiedziała Samntha. Wtedy dostrzegłam łzy w jej oczach. Ona płacze, ale dlaczego? Poczułam jak Justin zjeżdża rękami na moje uda i zaczyna je gładzić.

- Samntha ty płaczesz? - powiedziałam, a ona spuściła głowę.

- Ja....już pójdę.- odparła szybko i pobiegła na górę.  Justin właśnie chyba mi robił malinkę na szyi.

- Justin...

- Hm? - powiedział nie odrywając nadal swoich ust od mojej szyi.

- Justin!

- Co?- w końcu przestał i spojrzał na mnie wkurzony.

- O co ty się wściekasz?- zapytałam zdenerwowana.

- Bo ktoś mi przerwał taką piękną chwilę z moją dziewczyną. - po tych słowach uśmiech zagościł na mojej twarzy.

- Właśnie chciałam pogadać o tym kimś. -spojrzał na mnie zdziwiony. - Samantha płakała a ty nic nie powiedziałeś, nawet na nią nie spojrzałeś.

- Bo się wpieprza w nieodpowiednich momentach.

- Justin. - westchnęłam. - Ona przyszła cię przeprosić, a ty ją zignorowałeś.

- Ok ok. Później ją przeroszę. - obrócił mnie z swoją stronę i namiętnie pocałował. - Kocham cię - szepnął w moje usta.

- Ja ciebie bardziej. - uśmiechnęłam się.

- Zdziwiłabyś się.- powiedział, posadził mnie na blacie i znowu zaczął całować. Odwzajemniałam pocałunki i przeczesywałam palcami jego nienagannie ułożone włosy. Po dłuższej chwili Justin wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Już wiedziałam, co się kroi...

                                                     ***

Hej :) Przepraszam, że dodaję dzisiaj, a miałam dodać w tamtym tygodniu, ale nie wyrobiłam się z rozdziałem. Wiem, że krótki, ale nie mogłam napisać dłuższego, bo już mam rozplanowane kolejne rozdziały. . (uwierzcie, że w następnych dwóch będzie się działo, bo wiem, że ten jest nudny jak flaki z olejem.) A tak po za tym to dziękuję za ostatnie 5 komentarzy i za  3000 wejść :) jesteście kochani :)
PS. Selena i Justin całowali się za kulisami gali BMA!! Aaaa Jelena wraca :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 9 Kurwa! Sama tego chciałaś!

- Sel wstawaj!- usłyszałam głos Justina.

- Zaraz....- przewróciłam się na drugi bok.

- Selena, ja mówię serio musimy jechać!- warknął na mnie.

- Yhm...

- Kurwa! Sama tego chciałaś!- poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce i gdzieś niesie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina z cwaniackim uśmieszkiem. Wiedziałam, że coś kombinuje. Chciałam zapytać, ale on nagle wrzucił mnie do wanny pełnej wody.

- Oszalałeś!!- zaczęłam krzyczeć. - Jesteś....ugh szkoda gadać.- wyszłam cała mokra z wanny. Posłałam mu wrogie spojrzenie, ale on tylko się śmiał. Sięgnęłam po ręcznik i wypchnęłam go z łazienki.

- Spokojnie.- zaśmiał się, co jeszcze bardziej mnie wkurzyło.

- Zamknij się.- na szczęście dostosował się i już nic nie mówił. Wytarłam się i owinęłam ręcznikiem. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Justina rozwalonego na łóżku. Spojrzał na mnie i przygryzł wargę. Postanowiłam się zemścić. Podeszłam do szafy sięgnęłam po ubrania z dolnej półki. Usłyszałam jak wstaje i idzie w moją stronę. Uśmiechnęłam się sama do siebie, wiedząc że mój plan działa. Położyłam ubrania na komodzie obok i zaczęłam je przebierać. Nagle poczułam jego ręce na moich biodrach. - Zabierz te łapy. - warknęłam.

- Sell, kochanie przepraszam.- powiedział, zjeżdżając swoimi dłońmi na moje pośladki.

- Powiedziałam wyraźnie. Zabierz te ręce. - Posłusznie odsunął się ode mnie. Wiedziałam, że teraz wyjdzie z pokoju, bo nie będzie mógł na mnie patrzeć i tak też zrobił. Teraz będzie wiedział, że ze mną się nie zadziera. Wybrałam białą koronkową sukienkę. Wzięłam też bieliznę i poszłam się przebrać do łazienki. Ubrana wyprostowałam włosy i przejechałam rzęsy maskarą. Gotowa wyszłam z łazienki. Dzisiaj miałam jechać z Justinem do szpitala odwiedzić chore dzieci i przekazać czek na ręce dyrektora szpitala. Uwielbiałam pomagać dzieciom. Uśmiechnięta udałam się schodami na dół. Przekroczyłam próg kuchni i zobaczyłam Sam przygotowującą sobie jajecznicę.- Cześć Samantha. - uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny.

- Cześć Sel.- odwzajemniła uśmiech i powróciła do przygotowania sobie śniadania. Spojrzałam na zegarek. Była już 11.24. Zastanawiałam się gdzie jest Justin. Powinniśmy za chwilę wyjeżdżać.

- Nie wiesz gdzie jest Justin? - spytałam nalewając soku pomarańczowego do szklanki.

- Pojechał do szpitala.- spojrzałam zdziwiona na dziewczynę. -A co?

- Sam?

- Tak.- teraz to już przesadził. Wypiłam szybko sok i skierowałam się do wyjścia. Ubrałam czarne szpilki na platformie, sięgnęłam po telefon i torebkę i wyszłam szybko z domu. Wykręciłam numer taksówki i poprosiłam o jak najszybszy przyjazd. Już po kilku minutach zobaczyłam zbliżającą się taksówkę. Wsiadłam szybko i powiedziałam adres. Dwie minuty przed rozpoczęciem byłam na miejscu. Zapłaciłam za transport i wbiegłam szybko do budynku. Na szczęście wiedziałam gdzie muszę się udać, więc zdążyłam na czas. Kiedy weszłam do sali, wszystkie twarze zwróciły się w moją stronę. Uśmiechnęłam się i ruszyłam na przygotowaną scenę. Niestety stał już na niej wyszczerzony Justin. W tamtej chwili miałam ochotę go udusić, ale wiedziałam, że muszę teraz zachować spokój. Po zaśpiewaniu kilku piosenek na zmianę z Justinem, zaczęliśmy rozdawać autografy i robić sobie zdjęcia z dziećmi. Po około godzinie z powrotem weszliśmy na scenę i przekazaliśmy czek na ręce dyrektora szpitala. Po godzinie 15 opuściłam szpital i ruszyłam w stronę postoju taksówek. Kiedy już złapałam za klamkę jednego z pojazdów usłyszałam za sobą głos Justina.

- Sel czekaj! - puściłam klamkę i odwróciłam się. Ujrzałam przed sobą biegnącego Justina. Podbiegł do mnie i złapał mnie za ręce.- Przepraszam Sel.- uśmiechnęłam się do niego i dałam buziaka w usta, a on przytulił mnie i uniósł do góry.

- Gdzie mnie znowu niesiesz? - zaśmiałam się , a on zaraz po mnie.

- A gdzie byś chciała? - zapytał zabawnie poruszając brwiami.

- Do domu. - spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki.- Jestem zmęczona.

- Ok.- powiedział i postawił mnie na ziemię. Otworzył mi drzwi i wsiadłam do samochodu. Po chwili dołączył do mnie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko, a ja pocałowałam go namiętnie w usta. Już po sekundzie jego język gładził moje podniebienie. Kiedy się od siebie odkleiliśmy, spojrzał na mnie zalotnie.

- Kocham cię, wiesz? - powiedział ukazując ponownie szereg swoich białych zębów.

- Wiem. - uśmiechnęłam się do niego.- Ja ciebie też.- ponownie musnęłam jego usta. Justin odpalił silnik i ruszył w stronę domu.

- Sel...

- Hm?

- Chcę mieć z tobą dziecko.

- Słucham?! Dziecko?- spojrzałam na Justina, ale on nawet nie drgnął.

- W sumie to może masz rację...jedno dziecko to mało. - chciałam coś powiedzieć, ale on zaczął mówić dalej.- Co powiesz na 3 albo 5 ? - myślałam, że może żartuje, ale nic na to nie wskazywało.

- A może 10, hm?- powiedziałam z ironią.

- Sel... wydaję mi się, że to lekka przesada, ale skoro chcesz- w końcu odwrócił się w moją stronę i poruszył seksownie brwiami.

- Justin, głupku! Ja żartowałam!- powiedziałam w momencie kiedy wjechaliśmy na podjazd.

- Ale chcesz mieć dzieci? - zapytał po czym zbliżył się do mnie.

- Pewnie, ale jeszcze nie teraz. - pocałowałam go namiętnie, a on przyciągnął mnie do siebie. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować po szyi.- Będziemy mieć całą gromadkę małych Bieberków.- powiedziałam kiedy odkleiłam się od niego.

- Jestem za! - zaśmiał się i wysiedliśmy z auta. Kiedy weszliśmy do domu, wszystkie światła były pogaszone. Znaczy, że nie ma Samanthy. Zdjęłam buty i udałam się do kuchni. Wypiłam szklankę coli i zaczęłam wyjmować z lodówki składniki na pizze.- Co robisz?- do kuchni wszedł Justin.

- Pizze.- podszedł do mnie i objął w tali, a ja cmoknęłam go w usta. - Pomożesz mi?

- Jasne.

- To pokrój warzywa, a ja zrobię ciasto. - uśmiechnęłam się do niego, a on od razu zabrał się do roboty. Chwilami nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, patrząc jak Justin nie może sobie poradzić z warzywami. - Jajka...jajka...

- Co mówisz kochanie?

- Justin gdzie trzymasz jajka? - zapytałam, a chłopak zaśmiał się.

- W majtkach. - spojrzałam na niego zdziwiona. Dopiero po chwili załapałam o co mu chodzi.

- Głupek.- zaśmiałam się- Nie o takie jajka mi chodziło.

- Szkoda. - podszedł do lodówki i zaczął ją przeszukiwać.- Sel, nie mam jajek. Pojadę do sklepu.

                                                       Justin

- Sel, nie mam jajek. Pojadę do sklepu. - wyszedłem z kuchni i ubrałem buty. Ruszyłem w stronę samochodu. Wsiadłem i odpaliłem silnik. Zastanawiałem się wciąż gdzie jest Samantha. Nie miałem pojęcia gdzie mogła pójść. Nagle gwałtownie zahamowałem. Wysiadłem szybko z samochodu i podbiegłem do leżącej na ulicy dziewczyny. Odwróciłem jej głowę w moją stronę i zamarłem. Przede mną leżała nieprzytomna Samantha.

- Sam! Obudź się!- zacząłem krzyczeć, ale ona nawet nie drgnęła. - Cholera! Sam!- potrząsnąłem nią, a ona otworzyła powoli oczy. - Co ci się stało?

- Ja...ja...- kiedy otworzyła usta, poczułem smród alkoholu.

- Piłaś? - zapytałem wściekły. Jak ona mogła się tak upić? Do nieprzytomności.

- Justin...ja...- plątał jej się język. Już nie miałem żadnych wątpliwości, że się spiła.

- No co?!- krzyknąłem zdenerwowany.




- Justin...ja...ja...cię kocham...


                                                                            ***
Hej kochani ! No to mamy nowy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Widzę, że opuszczają mnie czytelnicy, bo jest coraz mniej wejść i komentarzy. Niestety ja nic na to nie poradzę, bo nie wiem nawet co jest tego powodem. Dziękuję za ostatnie 4 komentarze :) Niedługo postaram się dodać następny ^^ Papa

CZYTASZ=KOMENTUJESZ ;)








poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 8 Dlaczego ja muszę tak cierpieć?

Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Najwidoczniej nie zasłoniłem wieczorem rolet. Przekręciłem się na drugi bok. Zobaczyłem tylko puste miejsce obok mnie, co świadczyło, że Samantha już wstała. Podniosłem się i ruszyłem w stronę łazienki. Zamknąłem drzwi i stanąłem przed lustrem. Sięgnąłem po szczoteczkę i nałożyłem trochę pasty. Kiedy umyłem zęby i uczesałem się, wyszedłem z łazienki i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej czarne spodnie i biała bokserkę. Sięgnąłem do szuflady po bokserki i przebrałem się w wybrany zestaw. Wziąłem do ręki telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Była 9.28. Schowałem go do kieszeni i udałem się w stronę schodów. Kiedy schodziłem na dół usłyszałem dźwięk telewizora. Wszedłem do salonu i ujrzałem Sam oglądającą jakiś serial.

- Cześć- odwróciła się i spojrzała na mnie z uśmiechem.

- Cześć- odpowiedziała- Jak się spało?

- Nie najgorzej- odwzajemniłem uśmiech- Idę coś zjeść.- oznajmiłem po czym skierowałem się do kuchni. Wziąłem chleb tostowy , ser, szynkę i zrobiłem sobie tosty. Kiedy zjadłem śniadanie zadzwonił telefon. Wyjąłem go z kieszeni i przejechałem palcem po ekranie.

                                                   ***

- Halo.

- Siema, Bieber. Słuchaj muszę się z tobą dzisiaj spotkać. - oznajmił Chris.

- Ponieważ?

- Ponieważ mam sprawę do obgadania.- szczerze mówiąc nie dowiedziałem się dużo z tej odpowiedzi.

- Ok. Ja też muszę z tobą o czymś pogadać. O której i gdzie?- spytałem.
- Za dwie godziny w barze "Estella".

- Spoko. Nara. - rozłączyłem się i schowałem komórkę do kieszeni.

                                                    ***

- Z kim rozmawiałeś?- usłyszałem głos Samanthy.

- Nieważne.

- Jesteś na mnie zły?- spytała

- Nie, ale sytuacja z wczoraj nie powinna się powtórzyć.- oznajmiłem i udałem się do salonu.

- Jaka sytuacja?

- Nie powinniśmy spać w jednym łóżku. -oznajmiłem i zacząłem przełączać kanały.

- Dlaczego? Przecież nic się nie stało.- usiadła obok mnie na kanapie.

- Prawda, ale ja jestem z Seleną i nie powinienem spać w łóżku z inną dziewczyną.

- Sam mnie przecież zaprosiłeś. -uśmiechnęła się cwaniacko, a ja przewróciłem oczami.

- Wiem i to był błąd.- westchnąłem.- Koniec tematu.- odwróciła się i przez następną godzinę nie rozmawialiśmy ze sobą. Spojrzałem na zegarek była 11.02. Wstałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Ubrałem supry i sięgnąłem po klucze od auta. - Wychodzę!- krzyknąłem po czym udałem się do samochodu. Wsiadłem i skierowałem się na umówione miejsce. Po 20 minutach byłem na miejscu. Wysiadłem i wszedłem do lokalu. Już w progu zobaczyłem przyjaciela. Udałem się w jego stronę.

- Siema, Chris. - usiadłem na przeciwko niego.

- Siema, siema.

- To o czym chciałeś gadać? - spytałem zaciekawiony.

- Słyszałem, że Samantha się do ciebie wprowadziła.

- Ta. I co w związku z tym?

- Zerwałeś z Sel?- spytał, a ja spojrzałem na niego jakby był z kosmosu.

- Oszalałeś. Czemu miał bym z nią zerwać?

- No myślałem, że skoro...

- To nie myśl.- przerwałem mu. -Z resztą nie ważne nie zerwałem z Seleną, ale muszę cię o coś zapytać.

- Hm?

- Ostatnio wydaje mi się, że zaniedbuje Sel. Nie mam dla niej czasu, a jeszcze na to wszystko wprowadziła się do mnie Samantha. Sam nie wiem co robić.- westchnąłem

- Ja na twoim miejscu zaprosił bym Sell do siebie na noc.- uśmiechnął się cwaniacko.

- Chris ty tylko o jednym.- zaśmiałem się, a po chwili on razem ze mną. - Ale prawdę mówiąc to dobry pomysł. Dzięki stary.

- Spoko. Wiesz co ja będę leciał. Mam dzisiaj spotkanie w związku z twoją nową płytą.

- Jasne.- wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych.- Siema Chris.- rzuciłem po czym wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Spojrzałem na zegarek była 12.10. W sumie sam nie wiedziałem co mam teraz zrobić, więc pojechałem do centrum handlowego. Postanowiłem, że kupię Sel jakiś prezent. Postawiłem na sukienkę. Sel je uwielbiała. Wszedłem do jednego z najdroższych sklepów i poprosiłem ekspedientkę o pomoc, bo sam zapewne nie wybrałbym najlepiej. Po około godzinie wybraliśmy brzoskwiniową, zwiewną sukienkę . Była naprawdę ładna i seksowna, co najbardziej mi się podobało. Zapłaciłem za zakupy i postanowiłem, że kupię sobie kilka nowych T-shirt'ów. Około 16 opuściłem centrum i udałem się do domu Sel. Droga nie trwała długo. Po 10 minutach zaparkowałem pod jej domem i wysiadłem z auta. Podszedłem do drzwi i zapukałem, ale nikt nie otwierał. Ponowiłem próbę, ale bez skutku. Wyjąłem więc telefon i wybrałem numer mojej dziewczyny. Odebrała po kilku sygnałach.

                                                          ***

- Cześć skarbie. - usłyszałem jej głos i mimowolnie się uśmiechnąłem.

- Cześć Sel. Gdzie jesteś?- zapytałem.

- U Pattie, a co?

- Fuck. W takim razie nie ruszaj się z tam tąd. Zaraz będę.- powiedziałem po czym rozłączyłem się.

                                                           ***

Ponownie wsiadłem do samochodu i udałem się w stronę dobrze znanego mi domu. Kiedy dojechałem na miejsce wysiadłem i wszedłem do środka. Zdjąłem buty i skierowałem się do kuchni. Siedziała tam moja mama i Selena.

- Hej mamo. - przywitałem się z rodzicielką po czym pocałowałem Sel w policzek.

- Co cię tu sprowadza synu? - zaśmiała się

- Muszę porwać moją dziewczynę.- wiedziałem, że żadnej ten pomysł się nie spodoba, bo bardzo lubiły spędzać razem czas, ale to było konieczne.

- Justin, teraz? - westchnęła mama.

- Niestety, ale tak. - uśmiechnąłem się i wstałem z kanapy. - Chodź Sel. - dziewczyna wstała i pocałowała Pattie w policzek.

- Do zobaczenia Pattie. - uśmiechnęła się do niej i wyszła na korytarz, aby ubrać buty. Kiedy była gotowa wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu.

- Gdzie jedziemy Justin?- spytała Sel, kiedy odpaliłem samochód.

- Do mnie .- uśmiechnąłem się. - Mam dla ciebie niespodziankę.

                                                        Samantha

Znowu cały dzień przesiedziałam sama. Szczerze mówiąc nie chciało mi się wychodzić z domu, a Justina nie mogłam tu trzymać na siłę. Spojrzałam na zegarek koło telewizora. Była 18.14. Zastanawiałam się gdzie tak długo podziewa się Justin. Już nie mogłam się doczekać kiedy wróci do domu. Tak strasznie za nim tęskniłam. Brakowało mi go, co chyba nie jest dziwne. Przecież go kocham. Szkoda tylko, że on nic do mnie nie czuje. Przecież staram się jak mogę. Sama nie wiem już, co mam zrobić. Może powinnam na razie dać mu spokój. Może sam zrobi pierwszy krok. Nie, co ja wygaduje. On nigdy mnie nie kochał i nie będzie kochał. Może powinnam zrobić coś niespodziewanego, np. pocałować. Ciekawe jakby zareagował. Możliwe, że wtedy coś poczułby do mnie. A jeżeli nie? To co wtedy? Na pewno wyrzucił by mnie z domu. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk klucza otwierającego drzwi. To na pewno Justin. Wstałam chcąc go przywitać. Uśmiechnięta ruszyłam w stronę drzwi, ale po chwili uśmiech zniknął z mojej twarzy. W drzwiach stał Justin, który namiętnie całował Selenę. Łza mi się zakręciła w oku. Nie chciałem dłużej na to patrzeć, ale co miałam zrobić? Uciec? Wyszłabym na nienormalną.

- Cześć Sam.- Justin uśmiechnął się do mnie.

- O nie zauważyłam cię. Hej Sam. - Selena także się do mnie uśmiechnęła, a szatyn objął ją w pasie i musnął usta. Dlaczego on mi to robi? Nie mogłam dłużej na nich patrzeć i wróciłam do salonu. Oni niestety poszli za mną. Usiedli na przeciwko mnie. Justin posadził sobie Selenę na kolanach. Ile ja bym dała aby być na jej miejscu.

- Sam cały dzień siedziałaś w domu?- głos szatyna wyrwał mnie z rozmyślań.

- Ta...tak.- odpowiedziałem po dłuższej chwili. Miałam nadzieję, że już nie o nic nie będą pytać. Nagle Justin wstał szybko z miejsca i ruszył w stronę wyjścia.

- Zaraz wracam. - krzyknął. Spojrzałam kątem oka na Selenę. Niestety ona to zauważyła i uśmiechnęła się.

- Jak ci się mieszka u Justina? - wyprostowałam się.

- Hmm... Jest ok.- odpowiedzałam szybko, a ona ponownie pokazała szereg swoich białych zębów. W tej samej chwili do domu wszedł Justin z torbami w rękach. Postawił wszystkie na ziemi, oprócz jednej. Wręczył ją Selenie.

- To dla ciebie. - uśmiechnął się, a brunetka wyjęła z torby piękną sukienkę.

- Jejku. Justin, jest śliczna.- teraz zazdrościłam jej jeszcze bardziej. Ja nigdy nie dostałam takiego prezentu. - Dziękuję.- pocałowała go namiętnie w usta.

- Nie ma za co. Odwdzięczysz mi się dzisiaj w nocy.- uśmiechnął się do niej seksownie. Poczułam ogromną gulę w gardle. Tylko nie to. Nie dość, że musiałam oglądać jak się całują to jeszcze mieli się kochać kiedy ja miałam spać w pokoju obok. Przełknęłam głośno ślinę. Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Nie chciałam aby Selena to zobaczyła, a tym bardziej Justin. Wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę schodów.

- Sam gdzie idziesz? - usłyszałam za sobą głos Justina.

- Do łazienki. Jestem zmęczona. - odpowiedziałam szybko. I zaczęłam iśc na górę.

- I tak cię złapię Sel. - usłyszałam pisk dziewczyny.

- Justin przestań! Idę się myć! - krzyknęła brunetka.

- Idę z tobą. - oznajmił po czym usłyszałam głos zatrzaskiwanych drzwi. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać co teraz robili. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Zaczęłam oblewać swoje ciało gorącą wodą. Nalałam na dłoń czekoladowo-miętowy żel i natarłam nim całe ciało. Kiedy spłukałam się, wyszłam z kabiny i obwinęłam ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Na moje nieszczęście po drodze spotkałam Justina. Zjechał mnie wzrokiem od góry do dołu i zagwizdał pod nosem. Zarumieniłam się, po chwili jednak skarciłam się za to. Odwróciłam się i udawałam, że tego nie słyszałam.

- Hahaha. Sam przecież żartowałem. - znowu poczułam ukłucie w klatce piersiowej. Jak mogłam pomyśleć, że ja go naprawdę pociągam. Odwróciłam się i uśmiechnęłam lekko po czym szybko weszłam do mojego pokoju. Wyjęłam z szafy piżamę i szybko się w nią przebrałam. Położyłam się do łóżka i nakryłam mocno kołdrą. Chciałam jak najszybciej zasnąć, ale jak na złość nie mogłam.

- Justin przestań. - usłyszałam śmiech brunetki, lecz szybko on ucichł i nastała cisza. Myślałam, że jednak odpuścili sobie dzisiaj i odetchnęłam z ulgą, ale po chwili usłyszałam głośne krzyki i jęki Seleny i Justina. Poczułam jak po moim policzku spływa słona ciecz. Nawet jej nie powstrzymywałam. Czekałam, aż dźwięki ucichną, ale nic takiego nie następowało. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać jak Selena wije się teraz z rozkoszy pod Justinem. Nie chciałam...ale nie mogłam wyrzucić tych myśli ze swojej głowy. Zadałam sobie tylko jedno pytanie. Dlaczego ja muszę tak cierpieć?

                                                                           ***

Hello! Przepraszam za tak długą przerwę, ale tak jakoś ciągle coś dopisywałam do tego rozdziału i nie mogłam go skończyć, dlatego taki długi :) Dodałam tu opis sytuacji z punktu widzenia Samanthy, ponieważ chciałam wam przybliżyć jej postać, uczucia i te sprawy...ale spokojnie to tylko raz. Moim zdaniem rozdział ujdzie, ale czekam na wasze opinie :) A! I naprawdę, naprawdę wam dziękuje za ostatnie 7 komentarzy :D Jesteście wspaniali!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)