wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 5 Cholera Sel! A co miałem zrobić?

- No więc...Justin....mogłabym...u ciebie zamieszkać?- zakrztusiłem się kawą. Samantha wstała z krzesła i podeszła do mnie.

- Jus, wszystko ok?- zaczęła mnie klepać po plecach.

- Tak. Już ok. - zabrałem jej dłoń z moich pleców- Możesz usiąść.-powiedziałem, a ona posłusznie zajęła miejsce naprzeciwko mnie.

- Przepraszam...nie wiedziałam, że tak zareagujesz.-spojrzałem na nią zdziwiony. A jak niby miałem zareagować? Przecież ja mam dziewczynę, a ona chce sie do mnie wprowadzić.

- A co myślałaś, że rzuce ci się w ramiona? - spojrzała na mnie rozczarowana. Chyba już wiedziała, że nie ma na co liczyć.

- Nie.- wstała z miejsca i wzięła torebkę.- Ja bym ci pomogła, bo myślałam, że przyjaciołom się pomaga.- poczułem ukłucie w środku. Ona miała rację jest moją przyjaciółką i ona zawsze mi pomaga, a ja zachowałem się jak skończony egoista.

- Sam. Poczekaj.- zatrzymała się i odwróciła. Miała zaszklone oczy.- Przepraszam. Zachowałem się jak gnojek. Usiądź...proszę.- Spojrzała na mnie zdziwiona, ale podeszła i zajęła miejsce, które przed chwilą opuściła.- Ja....może lepiej opowiedz wszystko od początku.- nabrała powietrze w płuca i zaczęła mówić.

- Już od dawna nie płace rachunków, bo nie mam za co i uzbierała się z tego spora suma, a ja nie miałam jak jej spłacić, więc...

- Sam mogłaś mi powiedzieć przecież bym ci pomógł.-przerwałem jej, a ona spuściła wzrok i umilkła. - Nie martw się. Zapłacę cała sume.- powiedziałem a ona podniosła wzrok i spojrzała na mnie swoimi dużymi błękitnymi oczami.

- Justin, dziękuję naprawdę, ale jest już za późno.-westchnęła- Mieszkanie poszło wczoraj na licytacje i do jutra wieczorem musze się wyprowadzić.- zrobiło mi się jej żal. Byłem jedyną osoba na której mogła polegać.

- Sam...naprawdę chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak na to zareaguje Selena.

- Proszę Justin.- spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Nie mogłem jej teraz odmówić.

- Dobrze, ale tylko na jakiś czas. Potem masz sobie coś znaleźć.- wstała z krzesła i uściskała mnie mocno.

- Dziękuje - wyszeptała w moje ramię.

- Kiedyś mi się odwdzięczysz- powiedziałem kiedy mnie puściła. Wyjąłem pieniądze z kieszeni i położyłem na stoliku. Samantha zabrała swoją torebkę i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Wyszliśmy na dwór i mimo, że było już poźno to temperatura nie spadała poniżej 20 stopni.- Jutro rano przyjadę po ciebie i twoje rzeczy.

-Dobrze- uśmiechnęła się i dała całusa w policzek.- Do jutra Justin.

-Do jutra- powiedziałem po czym ruszyłem w stronę mojego samochodu. Wyjąłem kluczyki i otworzyłem drzwi. Wsiadłem do środka i postanowiłem sprawdzić czy nikt do mnie nie dzwonił. Wyjąłem telefon z kieszeni. Była tylko jedna wiadomość od Seleny.

" Pojechałam do domu taksówką, nie musisz się martwić. Jak będziesz już wracał do domu to zajedź do mnie. Kocham cie *.*"

Dopiero wtedy przypomniałem sobie, że miałem odwieźć Sel do domu. Zaklnąłem się w myślach po czym z piskiem opon ruszyłem do jej domu. Droga minęła nadzwyczaj szybko. Po chwili stałem już pod jej drzwiami. Zadzwoniłem dzwonkiem i usłyszałem kroki zbliżające się w moją stronę. Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta Sel. Przekroczyłem próg po czym namiętnie pocałowałem ją w usta.

- Cześc kochanie- powiedziała i pokazała ręką abym wszedł do środka.

- Cześć- powiedziałem już mniej entuzjastycznie. Zauważyła to. Sam nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć, że będzie ze mną mieszkać Samantha.

- Coś się stało? -spytała kiedy weszliśmy do salonu- Naleję soku i mi wszystko opowiesz.- zniknęła w kuchni, a ja zacząłem rozmyślać jak ubrać to w słowa. Nie miałem dużo czasu, bo po nie spełna minucie wróciła z dwoma szklankami soku pomarańczowego . Podała mi jedną- No to opowiadaj.

- Tak jak myślałem Samantha miała do mnie interes.- spojrzałem na nią chyba ją to nie zdziwiło- Powiedziała mi, że nie płaciła od dawna rachunków i jej mieszkanie poszło na licytacja, a ona do jutra musi się z tam tąd wyprowadzić. Zapytała mnie więc czy może u mnie zamieszkać- Sel spojrzała na mnie zdziwiona jak nigdy dotąd.

- I powiedz mi jeszcze, że ty sie na to zgodziłeś.- widziałem roczarowanie w jej oczach.

- Cholera Sel! A co miałem zrobić?- krzyknałem zdenerwowany.- To przecież moja przyjaciółka- powiedziałem już ciszej.

- W sumie to twoja decyzja.- powiedziała rozczarowana.

- Przepraszam- spuściłem głowę.

-Nie masz mnie za co przepraszać. To twój dom i to ty decydujesz kto w nim będzie mieszkał a kto nie. - wstała z kanapy, odstawiła szklankę i ruszyła w stronę wyjścia.

-Sel gdzie wychodzisz?- spytałem zdziwiony.

-Ty wychodzisz.- Spojrzała na mnie i zniknęła w holu. Postanowiłem, że nie będę jej kolejny raz przepraszać, więc ubrałem buty i wychodząc trzasnąłem drzwiami. Wiedziałem, że sprawi jej to przykrość, ale sam nie wiedziałem już co mam robić. Wsiadłem do samochodu, ale nie ruszyłem. Nie mogłem tego zrobić. Jakaś wewnętrzna siła nie pozwalała mi na to. Opuściłem samochód i ponownie zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi po kilku sekundach.

-Czego chcesz?- warknęła.

-Selena przepraszam. Postaram się aby ona jak najszybciej opuściła moje mieszkanie. Tylko się już na mnie nie gniewaj.

- Oj Bieber, Bieber- uśmiechnąłem się i pocałowałem w usta. Chciałem włozyć do jej ust swój język, ale nie pozwoliła mi na to. Zrobiłem smutną minę, a ona zaśmiała się i wpuściła mnie ponownie do środka. Zdjąłem buty i rzuciłem się na kanapę w salonie.
Włączyłem telewizor i zacząłem oglądać mecz. Po około pół godziny zauważyłem, że Seleny nigdzie nie ma. Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem na poszukiwania. W kuchni jej nie było, w łazience na dole też nie, więc ruszyłem na górę. Tam zastałem ją śpiącą w jej sypialni. Wyglądała tak słodko. Podszedłam do łóżka i położyłem się obok niej. Musnąłem ją lekko w usta, a ona sie usmiechnęła i otworzyła oczy.

-Śpiąca królewna się obudziła? - spytałem, a ona się zaśmiała. Pocałowałem ją w czoło.- Sel mam pomysł. Może zabiorę ciebie i Sam jutro na plażę. Pogadacie sobie.- byłem pewny, że się nie zgodzi, ale zawsze była jakas nadzieja.

-Ok.- wytrzeszczyłem oczy, a ona ponownie się zaśmiała- No co?

-Nic, nic. Myslałem po prostu, że się nie zgodzisz. - ucieszyłem się, bo wiedziałem, że dzieki temu mogą się bliżej poznać i może nawet zakumplować, co było by dobrym znakiem- To co jutro o 12 przyjadę po ciebie?

-Ok.

-Nie stać cię na nic więcej niz "ok"?- spytałem, a ona uśmiechnęła się zadziornie.

-Stać- powiedziała i pocałowała namiętnie usta.


                                                                              ***

 Mam nadzieje, że się podoba. Pisałam go chyba ze 2 godziny, bo ciągle coś zmieniałam.

PS. JEŻELI JUŻ TU JESTEŚ TO ZOSTAW PO SOBIE JAKIŚ KOMENTARZ. MOŻE BYĆ TO NAWET BUŹKA. PROSZĘ WSZYSTKICH KTÓRZY CZYTAJĄ TEN ROZDZIAŁ.

6 komentarzy:

  1. świetny rozdział jak i blog. Czekam na nn i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. przeczytałam wszystko od początku i mi się podoba :3
    http://beeealright.blogspot.com/ zapraszam też do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. na razie zapowiada się ciekawie:) zobaczymy co będzie dalej:)
    zapraszam do siebie : http://bieberopowadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń