czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 6 Kiedy skończyłem, zszedłem z niej, a w oddali zobaczyłem idącą w naszą stronę Selene.

Obudziłem się i rozejrzałem po pokoju. Leżałem na kanapie w salonie. Seleny nie było razem ze mną, więc wstałem i ruszyłem w stronę kuchni, miejąc nadzieję, że znajdę coś do picia, bo zaschło mi w gardle. Przekroczyłem próg pomieszczenia i zobaczyłem Sel smażącą naleśniki. Podszedłem do niej i musnąłem jej szyję. Poczułem jak przeszedł ją lekki dreszcz. Na myśl o tym uśmiechnąłem się pod nosem.

- Dzień dobry śpiochu.- obróciła się i uśmiechnęła.

- Dlaczego od razu śpiochu? - zaśmiałem się i musnąłem jej usta. Wyjąłem z szafki szklankę i nalałem soku jabłkowego. Wziąłem kilka łyków i z ulgą odstawiłem pusty kubek.

- A jak można nazwać osobę śpiącą do 13 po południu? - zapytała po czym zaczęła ściągać naleśnika z patelni.

-Do 13?!- spojrzałem na nią przestraszony. Miałem rano pojechać do Samanthy i pomóc jej się spakować. Spojrzałem na zegarek. Kurwa! Zawsze wszystko muszę zepsuć- Sell naprawdę przepraszam, ale nie mogę zjeść z tobą śniadania. Muszę jechać do Samanthy.

-Ok.- uśmiechnęła się, co uznałem za znak, że nie jest zła. Pobiegłem szybko do salonu. Zabrałem telefon i kluczyki i wybiegłem z mieszkania. Odpaliłem samochód i z piskiem opon ruszyłem w stronę mieszkania Sam. Po około 20 minutach byłem na miejscu. Wszedłem do dobrze znanego mi bloku i gdy byłem już na drugim piętrze zapukałem do drzwi. Otworzyła mi Sam z opuchniętymi oczami.

- Płakałaś ? - spytałem zdziwiony.

- Justin...ja...- głos łamał jej się z każdym wypowiedzianym słowem.

- Sam to przeze mnie ?- złapałem jej dłoń i spojrzałem prosto w jej śliczne błękitne oczy.

- Po prostu myślałam, że nie przyjdziesz.

- Przecież bym cię nie zostawił. Zaspałem...przepraszam- przytuliłem ją -Wszystko dobrze?

- Tak już ok.- uśmiechnęła się lekko i wciągnęła mnie do środka. - No to może pomożesz mi z tymi kartonami?- spytała, a ja zaśmiałem się i zabrałem za wynoszenie pudeł. Po jakiejś godzinie skończyliśmy. Nie miała tego dużo, bo meble należały do właściciela. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Większość drogi jechaliśmy w ciszy, ale Sam w pewnej chwili ją przerwała.

- Selena nie jest zła? - spytała. Nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć nie chciałem jej sprawić przykrości, ale też nie chciałem okłamywać.

- Szczerze na początku się trochę wkurzyła, ale potem jej przeszło - uśmiechnąłem się do niej- A! Właśnie, zapomniałbym. Dzisiaj jedziesz ze mną i Sel na plażę.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. Selena nie przepada za...

- Ja nie pytałem tylko oznajmiałem- przerwałem jej, a ona tylko westchnęła i więcej się nie odzywała. Kiedy dojechaliśmy wysiadłem i otworzyłem bagażnik. Sam stanęła obok mnie.- To co znowu bierzemy się za nie? - zapytałem po czym oboje zaśmialiśmy się i zabraliśmy za wnoszenie do domu pudeł.

- Pójdę się rozpakować- oznajmiła kiedy już wszystkie kartony były w domu.

- Nie, Sam. Teraz jedziemy na plaże jest piękna pogoda i musimy to wykorzystać. Weź tylko jakiś strój kąpielowy.- spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zadziornie. Nie wiedziałem o co jej chodzi, ale nie drążyłem tego, bo zaczęła szukać czegoś w torbie. Po niedługiej chwili wyjęła niebieski dwuczęściowy kostium . Spakowała go do torebki i ruszyła w stronę drzwi. Przez chwilę jeszcze stałem w drzwiach, ale ocknąłem się i udałem się w stronę auta. Zostało jeszcze zabrać Sel i mogliśmy jechać na plażę. Droga nie trwała długo. Gdy stanęliśmy pod domem mojej dziewczyny, wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem jej numer. Po kilku sygnałach odebrała.

-Halo.

-Sel, czekamy na ciebie pod twoim domem.- oznajmiłem po czym rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.  Po kilku minutach w drzwiach pojawiła się uśmiechnięta Selena. Uwielbiałem ją taką, uwielbiałem jej uśmiech. Był prześliczny. Zamknęła drzwi na klucz i ruszyła w naszą stronę.

- Hej Samantha.- powiedziała promiennie i usadowiła się na fotelu.

- Cześć Sel- nie spodziewałem się, że będą dla siebie takie miłe i się przywitają.

- A ja? - Selena przybliżyła się do mnie i pocałowała namiętnie w usta. Kiedy zaczęło nam brakować powietrza, oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnąłem się do siebie i odpaliłem silnik. Całą drogę przejechaliśmy w ciszy. Nie przeszkadzało mi to. W sumie to nawet mnie cieszyło, bo wiedziałem do czego może dojść jak dziewczyny zaczną się kłócić. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wyjąłem koc i ręczniki oraz krem do opalania z bagażnika. Zamknąłem samochód i ruszyliśmy w celu znalezienia jakiegoś dobrego miejsca. Plażowiczów jak się okazało było mniej niż myślałem. Nie wiem dlaczego, bo pogoda była dzisiaj naprawdę piękna. Po chwili znaleźliśmy odpowiednie miejsce i rozłożyliśmy koc na piasku. Położyliśmy się na nim i zaczęliśmy opalać.

- Justin? - usłyszałem cichy głos Seleny.

- Słucham. - uśmiechnąłem się w stronę dziewczyny.

- Chce mi się pić. Pójdę do baru po jakieś koktajle. Chcesz też?- propozycja wydawała się nie do odrzucenia.

- Świetny pomysł. Ja chcę o smaku kiwi.

- Ok. A ty Sam?- dziewczyna podniosła głowę i spojrzała się na Selenę. Przez chwilę nic nie mówiła. Wyglądała jakby nad czymś myślała.

- Jasne, czemu nie. Też kiwi.- uśmiechnęła się do Sel i położyła z powrotem.

- Ok. To ja zaraz wracam- Sell ruszyła w stronę baru, który szczerze mówiąc nie był tak blisko jakby się mogło wydawać. Kiedy sylwetka dziewczyny zaczęła już zanikać wyciągnąłem krem do opalania i zacząłem się nim smarować.

- Sam chcesz też? - spytałem kiedy już cały byłem nasmarowany. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i usiadła.

- Pewnie. - dałem jej krem po czym sięgnąłem po telefon. Chciałem sprawdzić czy nie mam żadnych nowych wiadomości.- Nasmarujesz mi plecy?- pytanie Samanthy wyrwało mnie z zamyślenia. Przez chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią, ale nie było nic w tym złego, więc się zgodziłem. Sam położyła się na brzuchu, a ja usiadłem na niej okrakiem. Rozwiązałem jej stanik, nabrałem trochę kremu na dłonie i zacząłem wcierać w jej ciało. Kiedy skończyłem, zszedłem z niej, a w oddali zobaczyłem idącą w naszą stronę Selene. Sam właśnie zapinała stanik. Dopiero teraz pomyślałem jak mogła to odebrać Sell. Chyba się nie myliłem, bo była wściekła.

- Co tu się do jasnej cholery działo? - krzyknęła.


                                                                              ***
Hej :) Powróciłam jak widać. Już po testach, a więc będę normalnie dodawać rozdziały.  Jutro postaram się coś napisać, bo nie idę do szkoły, robię sobie wolne :) Ogólnie rozdział moim zdaniem nie jest zły w końcu się coś dzieje...a po za tym chciałam wam podziękować za ponad 900 wejść ;)

CZYTASZ= KOMENTUJESZ (może być to nawet buźka *.*)

7 komentarzy:

  1. świetny rozdział. Nie lubię jakoś tej Samanthy. Czekam niecierpliwie na nn i życzę weny <3
    @___swaggie___

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście że wspaniały , Czekam na NN xd
    Oby był jak najszybciej ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuu będzie draka :D fajny rozdział, czekam na kolejny :)

    http://bieberopowadanie.blogspot.com/2013/04/rozdzia-5.html

    OdpowiedzUsuń
  4. uuuu , chyba będzie drama :D


    / pojawił się drugi rozdział na: http://chance-purpose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Samantha jest podejżana...
    lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń