wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 21 Co u ciebie słychać?

Uniosłam powoli głowę do góry i zobaczyłam klęczącego przede mną Justina. Ups.

- Co ty tu robisz? - spytał pomagając mi wstać.

Wiesz Louis chciał mnie zgwałcić, ale na szczęście zadzwonił telefon i cudem udało mi się uciec.

- Nieważne. - odpowiedziałam szybko i wciągnęłam na siebie bluzkę.

Nie było zbyt ciepło, a ja miałam na sobie jedynie bluzkę na ramiączka i jeansy. Potarłam swoje zmarznięte ramiona, ale już po chwili tego pożałowałam. Kątem oka zobaczyłam jak Justin ściąga swoją bluzę i nakłada ją na moje ramiona.

- Dziękuję. - szepnęłam. Ta sytuacja nie była komfortowa. Ja i Justin rozstaliśmy się. On mnie zdradził, a teraz stoję w jego bluzie na środku ulicy, a obok mnie sam Justin Bieber. Nie taki miałam plan. Nie, że w ogóle jakiś miałam, ale nie planowałam spotykać Justina. - Umm...zamówię taksówkę. Cześć. - naciągnęłam na głowę kaptur by nikt mnie nie poznał i ruszyłam w stronę "jak najdalej od Justina".

- To nie jest najlepszy pomysł. - stwierdził, a ja odwróciłam się w jego stronę.- Co jeśli Louis cię znajdzie?- dodał i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

 W sumie racja. Nie wiem co bym zrobiła gdybym spotkała Louisa. O ucieczce nie było mowy. A nawet nie chcę myśleć co mógłby mi zrobić. No tak tyko skoro nie taksówka to zapewne jego samochód, a nie jestem pewna czy jestem na to gotowa. Niby to tylko 10 minut, ale w tej sytuacji to będzie wieczność.

- A masz lepszy pomysł? - spytałam, choć doskonale znałam odpowiedź.

- Odwiozę cię. - powiedział i ruszył w stronę parkingu.

Nie miałam za bardzo wyboru, więc szłam za nim. Moją uwagę przykuł tatuaż na jego ramieniu. Nie miał go wcześniej, o ile dobrze pamiętam. Był to napis, ale byłam zbyt daleko by go przeczytać. Kiedy doszliśmy na parking Justin wsiadł do samochodu i czekał, aż zrobię to samo. Odpalił silnik i wyjechaliśmy na ulicę.

- Co u ciebie słychać? - spojrzałam w jego stronę. Świetny temat. Brawo Justin.

- Nic ciekawego. - uśmiechnęłam się blado i odwróciłam głowę w stronę okna. Co miałam mu powiedzieć? Nie jest już moim chłopakiem i nie zamierzam zwierzać się mu z tego co robię. - A u ciebie? - dodałam oczywiście z grzeczności. Nie żeby mnie to interesowało.

- Szczerze? - odwróciłam się by na niego spojrzeć, ale na moje nie szczęście on również to zrobił. Nie wiedząc, co dalej przytaknęłam tylko głową, by kontynuował. - Odkąd...umm...rozstaliśmy się nie robię nic poza staraniem się cię odzyskać. - Ojej. No to mamy problem.

- Aha - rzuciłam szybko i spuściłam wzrok. Czemu on mi to powiedział? Jeżeli liczył na to, że złapię się na to, to się mylił. Ja nie zamierzam mu wybaczyć. O nie.

                                                                          ***

- Jesteśmy na miejscu. - spojrzałam przez przednią szybę i ujrzałam mój dom. Cieszyłam się, że jesteśmy już na miejscu. Dłużej chyba bym nie zniosła tej niezręcznej ciszy.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił.

- Nie ma sprawy. - powiedział, po czym znowu zapadła cisza. Nie rozumiem jak jeszcze kilka dni temu miałabym milion rzeczy do powiedzenia Justinowi, a dzisiaj nie umiałam z siebie wydusić nic. Widać ludzie bardzo szybko potrafią się zmieniać.

- Wejdziesz? - O Matko! Czy ja to powiedziałam? Selena zgłupiałaś do reszty! Ughh. Może odmówi. Proszę, proszę...

- Jeśli chcesz. - spojrzał na mnie lekko zdziwiony moim pytaniem. Dlaczego zawsze muszę wypalić coś głupiego. Rozpięłam pasy i wysiadłam z auta. Chłopak zrobił to samo i po chwili dołączył do mnie. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.

- Idę do łazienki. - oznajmiłam i ruszyłam w stronę wskazanego miejsca. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi na zamek, po czym podeszłam do umywalki. Spojrzałam w lustro i oblałam twarz chłodną wodą. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieję na prawdę. Przetarłam mokrą skórę ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Justin siedział już rozwalony na kanapie i oglądał mecz koszykówki. O tak, Justin jednak się nie zmienił.

- Ykhm- odchrząknęłam i oparłam się o futrynę.

- Oj sorki. Zapomniałem się. - poderwał się z miejsca i złapał za pilot.

- Spokojnie nie musisz wyłączać. Chcesz coś do picia? - spytałam unosząc brwi do góry.

- Wody. - uśmiechnął się i powrócił do oglądania meczu. Weszłam do kuchni i sięgnęłam po dwie szklanki po czym nalałam do nich wody.

- Selena - podskoczyłam, aż w miejscu przez co wylałam trochę na podłogę. - Nie musisz się mnie bać. - uśmiechnął się cwaniacko. Tak, to ten sam Justin.

- Nie pochlebiaj sobie, Bieber. - uśmiechnęłam się sarkastycznie.

- Chciałem tylko zapytać, czy mogę skorzystać z toalety? - Najpierw bez żadnych skrupułów rozwalił się na mojej kanapie i włączył sobie telewizor, a teraz się pyta czy może skorzystać z łazienki. Niezły jest.

- Chyba jeszcze pamiętasz, gdzie jest? - zapytałam ścierając rozlaną ciecz z podłogi.

- Tak. - uśmiechnął się słodko. O nie, nie mogę się rozkleić. Będę twarda. Pokaże mu, że nie jestem jedną z tych łatwych lasek, które po jednym uśmiechu są jego.

Wzięłam szklanki z wodą i ruszyłam w stronę salonu. Postawiłam je na stole, a sama usiadłam na fotelu na przeciw telewizora i czekałam na Justina. Wciąż nie mogłam pojąć, że zaprosiłam go do mojego domu po tym co mi zrobił. Ale przecież nie planowałam tego, to....wyszło tak samo z siebie. Chociaż w sumie to może i gorzej. Może tak naprawdę wciąż coś do niego czuję i potrzebuję go. Jego bliskości. Nie oszukujmy się, ja wciąż go kocham. Teraz żałuję, że nie jestem zimną suką bez serca. Łatwiej było by mi poradzić sobie z tym wszystkim. Ale jedno jest pewne, Justin Bieber może śmiało zacząć poszukiwania nowej dziewczyny....



                                                                            ***



Cześć :) A więc...PRZEPRASZAM. Strasznie was przepraszam, wiem , że nie dodawałam rozdziału przez miesiąc i za pewne każdy pomyślał, że zostawiłam bloga, ale tak nie było. Po prostu mój wyjazd był planowany na 2 tygodnie a przedłużył się do 4 tygodni. I nie miałam zbytnio jak wam tam dodać rozdział. Więc przepraszam, mam nadzieję, że mi wybaczycie. A tak po za tym to postaram się dodawać teraz rozdziały częściej, na ile pozwoli mi szkoła, bo liceum to już nie gimbaza, co wiąże się z większą ilością nauki. Ale bloga na pewno napisze do końca ;) Także do następnego :3



 Ważne!
  Proszę niech każdy kto czyta ten rozdział napisze nawet najkrótszy komentarz. po prostu chcę wiedzieć czy ktoś po tej przerwie jeszcze czyta mojego bloga :)

19 komentarzy:

  1. to jest Boskie : )

    Czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja oczywiście czytam. Codziennie wchodziłam i sprawdzałam czy czegoś nie dodałaś a tu dzisiaj naglę wchodzę,patrzę..jest! Nie wyobrażasz sobie jak wrzasnęłam na cały dom z radości.:D Dobra,mniejsza..rozdział krótki,ale świetny,czekam na next.;*

    OdpowiedzUsuń
  3. oby byli razem ;) rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję ,że wrócą do siebie. :)
    Rozdział ,jak zwykle, genialny! *.*
    czekam z niecierpliwością na nexta! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty. Natalka

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyytam ! <3
    Boski rozdział i boskie opowiadanie ! : ))
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ! :DD

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście że czytam ;)
    Strasznie się ucieszyłam gdy zobaczyłam nowy rozdział
    Pozdro , Raspberry Muffin ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. myślałam że będzie jakaś scena +18.

    www.swaagbiebeer.blogspot.com

    @faithbieber96

    OdpowiedzUsuń