sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 7 Selena to nie tak jak myślisz...

- Co tu się do jasnej cholery działo? -krzyknęłam. Miałam łzy w oczach. Wiedziałam, że zaraz spłyną po moich policzkach. Nawet ich nie powstrzymywałam. Byłam wściekła. Nie wiedziałam jak on mi mógł to zrobić. Z nią. Zdradził mnie z Samanthą. Pomyśleć, że ja chciałam się pogodzić z tą wredną suką. Justin spojrzał na mnie i wstał. Chciał do mnie podejść, ale ja się odsunęłam.

- Sell...

- Nie mów tak do mnie. -warknęłam.

- Selena to nie tak jak myślisz...

- A jak? - znów mu przerwałam. Nie chciałam słuchać jego tłumaczenia. Sama dobrze widziałam co robili .

- Ja tylko smarowałem jej plecy.- powiedział, a we mnie, aż zawrzało. Jak on mógł tak bezczelnie kłamać. Widziałam jak zapinała stanik, co świadczy tylko o jednym.

- Selena posłuchaj. Justin mówi prawdę. - zdziwiłam się, że ona się w ogóle odezwała.- Poprosiłam go tylko, żeby mi nasmarował plecy, a stanik sama rozpięłam.- wyglądała jakby mówiła prawdę. Spojrzałam na Justina, ale on nic nie mówił stał i patrzył tępo w piasek. Zrobiło mi się głupio, bo chyba rzeczywiście mówili prawdę.

- Przepraszam.- szepnęłam i odwróciłam się na pięcie. Ruszyłam przed siebie, ale po kilku krokach stanęłam, bo poczułam jak ktoś mnie łapie za nadgarstek. Obrócił mnie i przyciągnął do siebie. Poczułam zapach jego perfum i wtuliłam się mocniej w jego nagi  tors.

- Nie masz za co przepraszać. To moja wina. Ja zapewne zachował bym się tak samo. - cieszyłam się, że mnie rozumie. I nie jest na mnie zły. Odsunęłam się od niego i spojrzałam prosto w czekoladowe oczy. Uśmiechnął się do mnie i pocałował w czoło.

- Justin, możemy już wracać? - zapytałam.

- Jasne, jeśli chcesz...- ruszyliśmy w stronę koca. Siedziała na nim Samantha i zbierała swoje rzeczy. - Sam jedziemy już do domu. Selena chce wracać.

- Ok. - odpowiedziała, po czym wróciła do zbierania ubrań. Justin zabrał koc, a ja swoje rzeczy i udaliśmy się do miejsca w którym mój chłopak zostawił samochód. Spakowaliśmy wszystko i odjechaliśmy. Dopiero podczas drogi przypomniało mi się, że Samantha jedzie do domu Justina. Próbowałam wymyślić coś, aby Justin został na noc u mnie, ale jak na złość nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Nawet nie zauważyłam, a już byliśmy pod moim domem. Wsiadłam z auta i skierowałam się w stronę drzwi.

- Sel ! Poczekaj ! -usłyszałam za sobą głos Justina. Odwróciłam się i zobaczyłam idącego w moją stronę chłopaka. Podszedł do mnie i objął dłońmi w pasie, a następnie namiętnie pocałował. Po chwili jego język masował moje podniebienie. Było mi tak dobrze, że nie chciałam tego nigdy kończyć. Poczułam jak ściska mój pośladek. Jęknęłam cicho w jego usta. Justin podniósł mnie do góry, a ja założyłam moje nogi na jego biodra. Przycisnął mnie do drzwi i zaczął całować moją szyję. Niedługo potem zszedł swoimi pocałunkami na mój dekolt. Zaczęło mi się robić gorąco. Poczułam ogromne podniecenie. Chciałam go mieć tu i teraz. Chłopak postawił mnie na ziemie i znowu poczułam jego malinowe wargi na swoich ustach. Po kilku sekundach odkleił się ode mnie.

- Do jutra śliczna.- uśmiechnął się cwaniacko i skierował się w stronę samochodu. Stałam jeszcze przez chwile oniemiała na środku podwórka. Ocknęłam się dopiero kiedy Justin ruszył z piskiem opon. Odwróciłam się i weszłam do środka. Postanowiłam, że zrobię dziś sobie odprężającą kąpiel, więc ruszyłam na górę do łazienki. Napuściłam gorącej wody, wlałam olejek waniliowy do kąpieli i zaczęłam ściągać ubrania. Kiedy już byłam naga weszłam do wanny i rozkoszowałam się aromatem wanilii. Prawdę mówiąc to myślałam, co Justin teraz robi, ale po tym co zrobił na pożegnanie, nie miałam wątpliwości, że mnie nie okłamuje. Po około godzinie wyszłam z wanny, wytarłam się i ubrałam pidżamę. Po czym udałam się do pokoju. Wsunęłam pod kołdrę i nawet sama nie wiem kiedy zasnęłam.

                                                        Justin

- Do jutra śliczna.- uśmiechnąłem się do niej i ruszyłem w stronę samochodu. Wsiadłem do środka i spojrzałem na Sam. Chyba spała, albo po prostu udawała. W każdym razie nie chciałem jej ruszać. Kątem oka spojrzałem w bok. Sel stała cały czas na środku podwórka. Uśmiechnąłem się na myśl, jak na nią działam. Odpaliłem silnik i skierowałem się w stronę mojego domu. Droga nie trwała długo i po około 15 minutach byłem na podjeździe. Spojrzałem na Sam, nadal wyglądała jakby spała. Postanowiłem, że zaniosę ją do domu. Wysiadłem, obszedłem auto i otworzyłem drzwi pasażera. Wziąłem ją na ręce i nogą zamknąłem drzwi. Idąc w stronę domu, zauważyłem, że Sam się budzi. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.

- Gdzie mnie niesiesz?- spytała słodko.

- Do domu. - uśmiechnąłem się i otworzyłem drzwi. Wszedłem do środka i postawiłem ją na podłodze. Zdjąłem buty i ruszyłem w stronę kuchni. Takiego bałaganu to chyba jeszcze nie miałem. Załamany podszedłem do lodówki i wyjąłem piwo.

- Samantha, chcesz piwo?- zapytałem w momencie, gdy wchodziła do kuchni.

- Czemu nie. - uśmiechnęła się, a ja wyjąłem drugą puszkę z lodówki.- Dawno chyba nie sprzątałeś. - zaśmiała się.

- Miałem nadzieję, że nie zauważysz. - także się zaśmiałem.- Muszę wynająć sprzątaczkę, bo sam sobie nie daje rady.

- Ja mogę sprzątać. - spojrzałem na nią zdziwiony.

- Sam to że cie przyjąłem do siebie nie znaczy, że masz mi teraz usługiwać. Jutro zadzwonię i poszukam jakiejś sprzątaczki, a teraz choć napijemy się. - opuściłem kuchnię i wszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie i zacząłem pić piwo. Po chwili dołączyła do mnie Samantha. Sięgnąłem po pilot i włączyłem film sensacyjny. - Sam?- spojrzałem na dziewczynę.

- Hm?

- Dziękuje za to, że dzisiaj skłamałaś przed Seleną, aby mnie ratować. Naprawdę mi na niej zależy i nie chcę jej stracić. - chciałem się lekko uśmiechnąć, ale wyszedł mi z tego bardziej grymas.

- Rozumiem. Nie ma sprawy. - uśmiechnęła się lekko.- Jus idę się umyć.- dziewczyna wstała i ruszyła na górę. Wziąłem łyk piwa i ruszyłem do drugiej łazienki. Zdjąłem ciuchy i wszedłem pod prysznic. Szybko się umyłem i wyszedłem z kabiny. Chciałem ubrać pidżamę, ale przypomniałem sobie, że jest ona w moim pokoju na górze. Owinąłem się ręcznikiem i skierowałem się w stronę schodów. Wszedłem na górę, otworzyłem drzwi i podszedłem do komody. Wyjąłem moje ulubione bokserki i chciałem je ubrać, ale usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Odwróciłem się i zobaczyłem Samanthę. Zjechałem ją wzrokiem od góry do dołu. Miała na sobie skąpą koronkową halkę w kolorze czarnym i rozpuszczone włosy. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Spojrzałem odruchowo na jej usta. Przygryzała dolną wargę. Podeszła do mnie i przejechała palcem po nagim torsie.

- Nie wiedziałam, że mój przyjaciel jest taki seksowny. - uśmiechnęła się zadziornie. Po czym odsunęła się ode mnie i położyła na łóżku. Nadal nie wiedziałem, co powiedzieć.

- Sam...- zacząłem.- Wiesz, że ty nie śpisz w tym pokoju? - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się słodko.

- A to niby dlaczego? - spytała.

- Hmm.... może dlatego, że to mój pokój.

- A co jeśli nie będę chciała stąd pójść? - spojrzałem na nią zdziwiony i podszedłem do niej bliżej.

- To zmuszę cię do tego siłą.- powiedziałem, a ona zaśmiała się.

- Nie odważył byś się. - odpowiedziała pewna siebie.

- Zobaczymy. - powiedziałem i rzuciłem ją za łóżko. Usiadłem na niej okrakiem i zacząłem łaskotać. Samantha zaczęła się wiercić i krzyczeć, że pożałuję tego, ale ja nie przestawałem tylko się śmiałem. Po jakiś 3 minutach przestałem, a ona zaczęła ciężko oddychać.

- Pożałujesz tego - powiedziała , a ja się zaśmiałem.- A tak w ogóle to mógłbyś się ubrać.- przygryzła dolną wargę, a ja spojrzałem na siebie. Byłem cały nagi. Ręcznik się ze mnie zsunął. Wziąłem go szybko i owinąłem się nim z powrotem. Zakłopotany sięgnąłem po bokserki i wszedłem do łazienki. Ubrałem je, poszedłem do pokoju gościnnego i rzuciłem się na łóżko. Nie chciałem już dzisiaj widzieć Sam. Nie to, że byłem na nią zły, ale nie wiedziałem jak z nią rozmawiać po tym, co się stało. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Wiedziałem, że to Samantha, ale nawet nie drgnąłem. Usłyszałem jak ktoś siada na łóżku obok mnie.

- Justin...-zacięła się-...nic się nie stało- nadal się nie ruszyłem - To zostanie między nami...nie powiem Selenie- w końcu odwróciłem się i spojrzałem na nią. Siedziała obok mnie i patrzyła prosto w moje oczy.

- Przepraszam -powiedziałem i odwróciłem się z powrotem.

- Nie przepraszaj. - przytuliła mnie od tyłu. Zapadła cisza. Obróciłem się w jej stronę i uśmiechnąłem.

- Chcesz spać ze mną ?- spytałem po czym ugryzłem się w język.

- Jeśli ci to nie przeszkadza.- zaśmiała się. Ułożyliśmy się wygodnie pod kołdrą, a ja sięgnąłem po pilot i włączyłem telewizor.- Tylko nie horrory- jęknęła.

- Spokojnie obronię cię.- powiedziałem, a ona wtuliła się we mnie. Prawdę mówiąc nie przeszkadzało mi to, bo przecież jest tylko przyjaciółką, prawda?


                                                                         ***

Hej Kochani ! Mam nadzieje,  że długo nie czekaliście i że rozdział się wam podoba :) Następny postaram się dodać w majówkę. A tak po za tym to mam do was prośbę :) wchodzę codziennie na bloggera a tam około 50 wyświetleń, wchodzę w komentarze a tam tylko 3 i sama nie wiem co jest nie tak, więc proszę dobijcie chociaż do 5 :)

PS. Dziękuję za ostatnie 3 komentarze to one mnie zmotywowały do napisania tego rozdziału ;)

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 6 Kiedy skończyłem, zszedłem z niej, a w oddali zobaczyłem idącą w naszą stronę Selene.

Obudziłem się i rozejrzałem po pokoju. Leżałem na kanapie w salonie. Seleny nie było razem ze mną, więc wstałem i ruszyłem w stronę kuchni, miejąc nadzieję, że znajdę coś do picia, bo zaschło mi w gardle. Przekroczyłem próg pomieszczenia i zobaczyłem Sel smażącą naleśniki. Podszedłem do niej i musnąłem jej szyję. Poczułem jak przeszedł ją lekki dreszcz. Na myśl o tym uśmiechnąłem się pod nosem.

- Dzień dobry śpiochu.- obróciła się i uśmiechnęła.

- Dlaczego od razu śpiochu? - zaśmiałem się i musnąłem jej usta. Wyjąłem z szafki szklankę i nalałem soku jabłkowego. Wziąłem kilka łyków i z ulgą odstawiłem pusty kubek.

- A jak można nazwać osobę śpiącą do 13 po południu? - zapytała po czym zaczęła ściągać naleśnika z patelni.

-Do 13?!- spojrzałem na nią przestraszony. Miałem rano pojechać do Samanthy i pomóc jej się spakować. Spojrzałem na zegarek. Kurwa! Zawsze wszystko muszę zepsuć- Sell naprawdę przepraszam, ale nie mogę zjeść z tobą śniadania. Muszę jechać do Samanthy.

-Ok.- uśmiechnęła się, co uznałem za znak, że nie jest zła. Pobiegłem szybko do salonu. Zabrałem telefon i kluczyki i wybiegłem z mieszkania. Odpaliłem samochód i z piskiem opon ruszyłem w stronę mieszkania Sam. Po około 20 minutach byłem na miejscu. Wszedłem do dobrze znanego mi bloku i gdy byłem już na drugim piętrze zapukałem do drzwi. Otworzyła mi Sam z opuchniętymi oczami.

- Płakałaś ? - spytałem zdziwiony.

- Justin...ja...- głos łamał jej się z każdym wypowiedzianym słowem.

- Sam to przeze mnie ?- złapałem jej dłoń i spojrzałem prosto w jej śliczne błękitne oczy.

- Po prostu myślałam, że nie przyjdziesz.

- Przecież bym cię nie zostawił. Zaspałem...przepraszam- przytuliłem ją -Wszystko dobrze?

- Tak już ok.- uśmiechnęła się lekko i wciągnęła mnie do środka. - No to może pomożesz mi z tymi kartonami?- spytała, a ja zaśmiałem się i zabrałem za wynoszenie pudeł. Po jakiejś godzinie skończyliśmy. Nie miała tego dużo, bo meble należały do właściciela. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Większość drogi jechaliśmy w ciszy, ale Sam w pewnej chwili ją przerwała.

- Selena nie jest zła? - spytała. Nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć nie chciałem jej sprawić przykrości, ale też nie chciałem okłamywać.

- Szczerze na początku się trochę wkurzyła, ale potem jej przeszło - uśmiechnąłem się do niej- A! Właśnie, zapomniałbym. Dzisiaj jedziesz ze mną i Sel na plażę.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. Selena nie przepada za...

- Ja nie pytałem tylko oznajmiałem- przerwałem jej, a ona tylko westchnęła i więcej się nie odzywała. Kiedy dojechaliśmy wysiadłem i otworzyłem bagażnik. Sam stanęła obok mnie.- To co znowu bierzemy się za nie? - zapytałem po czym oboje zaśmialiśmy się i zabraliśmy za wnoszenie do domu pudeł.

- Pójdę się rozpakować- oznajmiła kiedy już wszystkie kartony były w domu.

- Nie, Sam. Teraz jedziemy na plaże jest piękna pogoda i musimy to wykorzystać. Weź tylko jakiś strój kąpielowy.- spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zadziornie. Nie wiedziałem o co jej chodzi, ale nie drążyłem tego, bo zaczęła szukać czegoś w torbie. Po niedługiej chwili wyjęła niebieski dwuczęściowy kostium . Spakowała go do torebki i ruszyła w stronę drzwi. Przez chwilę jeszcze stałem w drzwiach, ale ocknąłem się i udałem się w stronę auta. Zostało jeszcze zabrać Sel i mogliśmy jechać na plażę. Droga nie trwała długo. Gdy stanęliśmy pod domem mojej dziewczyny, wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem jej numer. Po kilku sygnałach odebrała.

-Halo.

-Sel, czekamy na ciebie pod twoim domem.- oznajmiłem po czym rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.  Po kilku minutach w drzwiach pojawiła się uśmiechnięta Selena. Uwielbiałem ją taką, uwielbiałem jej uśmiech. Był prześliczny. Zamknęła drzwi na klucz i ruszyła w naszą stronę.

- Hej Samantha.- powiedziała promiennie i usadowiła się na fotelu.

- Cześć Sel- nie spodziewałem się, że będą dla siebie takie miłe i się przywitają.

- A ja? - Selena przybliżyła się do mnie i pocałowała namiętnie w usta. Kiedy zaczęło nam brakować powietrza, oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnąłem się do siebie i odpaliłem silnik. Całą drogę przejechaliśmy w ciszy. Nie przeszkadzało mi to. W sumie to nawet mnie cieszyło, bo wiedziałem do czego może dojść jak dziewczyny zaczną się kłócić. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wyjąłem koc i ręczniki oraz krem do opalania z bagażnika. Zamknąłem samochód i ruszyliśmy w celu znalezienia jakiegoś dobrego miejsca. Plażowiczów jak się okazało było mniej niż myślałem. Nie wiem dlaczego, bo pogoda była dzisiaj naprawdę piękna. Po chwili znaleźliśmy odpowiednie miejsce i rozłożyliśmy koc na piasku. Położyliśmy się na nim i zaczęliśmy opalać.

- Justin? - usłyszałem cichy głos Seleny.

- Słucham. - uśmiechnąłem się w stronę dziewczyny.

- Chce mi się pić. Pójdę do baru po jakieś koktajle. Chcesz też?- propozycja wydawała się nie do odrzucenia.

- Świetny pomysł. Ja chcę o smaku kiwi.

- Ok. A ty Sam?- dziewczyna podniosła głowę i spojrzała się na Selenę. Przez chwilę nic nie mówiła. Wyglądała jakby nad czymś myślała.

- Jasne, czemu nie. Też kiwi.- uśmiechnęła się do Sel i położyła z powrotem.

- Ok. To ja zaraz wracam- Sell ruszyła w stronę baru, który szczerze mówiąc nie był tak blisko jakby się mogło wydawać. Kiedy sylwetka dziewczyny zaczęła już zanikać wyciągnąłem krem do opalania i zacząłem się nim smarować.

- Sam chcesz też? - spytałem kiedy już cały byłem nasmarowany. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i usiadła.

- Pewnie. - dałem jej krem po czym sięgnąłem po telefon. Chciałem sprawdzić czy nie mam żadnych nowych wiadomości.- Nasmarujesz mi plecy?- pytanie Samanthy wyrwało mnie z zamyślenia. Przez chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią, ale nie było nic w tym złego, więc się zgodziłem. Sam położyła się na brzuchu, a ja usiadłem na niej okrakiem. Rozwiązałem jej stanik, nabrałem trochę kremu na dłonie i zacząłem wcierać w jej ciało. Kiedy skończyłem, zszedłem z niej, a w oddali zobaczyłem idącą w naszą stronę Selene. Sam właśnie zapinała stanik. Dopiero teraz pomyślałem jak mogła to odebrać Sell. Chyba się nie myliłem, bo była wściekła.

- Co tu się do jasnej cholery działo? - krzyknęła.


                                                                              ***
Hej :) Powróciłam jak widać. Już po testach, a więc będę normalnie dodawać rozdziały.  Jutro postaram się coś napisać, bo nie idę do szkoły, robię sobie wolne :) Ogólnie rozdział moim zdaniem nie jest zły w końcu się coś dzieje...a po za tym chciałam wam podziękować za ponad 900 wejść ;)

CZYTASZ= KOMENTUJESZ (może być to nawet buźka *.*)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Informacja :)

Przepraszam... naprawdę przepraszam, że tak długo nic nie dodaję, ale mam testy gimnazjalne w tym tygodniu i mam ciągle jakieś sprawdziany powtórzeniowe na które muszę się uczyć :( Obiecuję, że zaraz po testach dodam kolejny rozdział jest on już prawie skończony, ale muszę go jeszcze trochę poprawić, a na razie nie mam czasu.

PS. Dziękuję za ostatnie 3 komentarze pod rozdziałem :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 5 Cholera Sel! A co miałem zrobić?

- No więc...Justin....mogłabym...u ciebie zamieszkać?- zakrztusiłem się kawą. Samantha wstała z krzesła i podeszła do mnie.

- Jus, wszystko ok?- zaczęła mnie klepać po plecach.

- Tak. Już ok. - zabrałem jej dłoń z moich pleców- Możesz usiąść.-powiedziałem, a ona posłusznie zajęła miejsce naprzeciwko mnie.

- Przepraszam...nie wiedziałam, że tak zareagujesz.-spojrzałem na nią zdziwiony. A jak niby miałem zareagować? Przecież ja mam dziewczynę, a ona chce sie do mnie wprowadzić.

- A co myślałaś, że rzuce ci się w ramiona? - spojrzała na mnie rozczarowana. Chyba już wiedziała, że nie ma na co liczyć.

- Nie.- wstała z miejsca i wzięła torebkę.- Ja bym ci pomogła, bo myślałam, że przyjaciołom się pomaga.- poczułem ukłucie w środku. Ona miała rację jest moją przyjaciółką i ona zawsze mi pomaga, a ja zachowałem się jak skończony egoista.

- Sam. Poczekaj.- zatrzymała się i odwróciła. Miała zaszklone oczy.- Przepraszam. Zachowałem się jak gnojek. Usiądź...proszę.- Spojrzała na mnie zdziwiona, ale podeszła i zajęła miejsce, które przed chwilą opuściła.- Ja....może lepiej opowiedz wszystko od początku.- nabrała powietrze w płuca i zaczęła mówić.

- Już od dawna nie płace rachunków, bo nie mam za co i uzbierała się z tego spora suma, a ja nie miałam jak jej spłacić, więc...

- Sam mogłaś mi powiedzieć przecież bym ci pomógł.-przerwałem jej, a ona spuściła wzrok i umilkła. - Nie martw się. Zapłacę cała sume.- powiedziałem a ona podniosła wzrok i spojrzała na mnie swoimi dużymi błękitnymi oczami.

- Justin, dziękuję naprawdę, ale jest już za późno.-westchnęła- Mieszkanie poszło wczoraj na licytacje i do jutra wieczorem musze się wyprowadzić.- zrobiło mi się jej żal. Byłem jedyną osoba na której mogła polegać.

- Sam...naprawdę chciałbym ci pomóc, ale nie wiem jak na to zareaguje Selena.

- Proszę Justin.- spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Nie mogłem jej teraz odmówić.

- Dobrze, ale tylko na jakiś czas. Potem masz sobie coś znaleźć.- wstała z krzesła i uściskała mnie mocno.

- Dziękuje - wyszeptała w moje ramię.

- Kiedyś mi się odwdzięczysz- powiedziałem kiedy mnie puściła. Wyjąłem pieniądze z kieszeni i położyłem na stoliku. Samantha zabrała swoją torebkę i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Wyszliśmy na dwór i mimo, że było już poźno to temperatura nie spadała poniżej 20 stopni.- Jutro rano przyjadę po ciebie i twoje rzeczy.

-Dobrze- uśmiechnęła się i dała całusa w policzek.- Do jutra Justin.

-Do jutra- powiedziałem po czym ruszyłem w stronę mojego samochodu. Wyjąłem kluczyki i otworzyłem drzwi. Wsiadłem do środka i postanowiłem sprawdzić czy nikt do mnie nie dzwonił. Wyjąłem telefon z kieszeni. Była tylko jedna wiadomość od Seleny.

" Pojechałam do domu taksówką, nie musisz się martwić. Jak będziesz już wracał do domu to zajedź do mnie. Kocham cie *.*"

Dopiero wtedy przypomniałem sobie, że miałem odwieźć Sel do domu. Zaklnąłem się w myślach po czym z piskiem opon ruszyłem do jej domu. Droga minęła nadzwyczaj szybko. Po chwili stałem już pod jej drzwiami. Zadzwoniłem dzwonkiem i usłyszałem kroki zbliżające się w moją stronę. Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta Sel. Przekroczyłem próg po czym namiętnie pocałowałem ją w usta.

- Cześc kochanie- powiedziała i pokazała ręką abym wszedł do środka.

- Cześć- powiedziałem już mniej entuzjastycznie. Zauważyła to. Sam nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć, że będzie ze mną mieszkać Samantha.

- Coś się stało? -spytała kiedy weszliśmy do salonu- Naleję soku i mi wszystko opowiesz.- zniknęła w kuchni, a ja zacząłem rozmyślać jak ubrać to w słowa. Nie miałem dużo czasu, bo po nie spełna minucie wróciła z dwoma szklankami soku pomarańczowego . Podała mi jedną- No to opowiadaj.

- Tak jak myślałem Samantha miała do mnie interes.- spojrzałem na nią chyba ją to nie zdziwiło- Powiedziała mi, że nie płaciła od dawna rachunków i jej mieszkanie poszło na licytacja, a ona do jutra musi się z tam tąd wyprowadzić. Zapytała mnie więc czy może u mnie zamieszkać- Sel spojrzała na mnie zdziwiona jak nigdy dotąd.

- I powiedz mi jeszcze, że ty sie na to zgodziłeś.- widziałem roczarowanie w jej oczach.

- Cholera Sel! A co miałem zrobić?- krzyknałem zdenerwowany.- To przecież moja przyjaciółka- powiedziałem już ciszej.

- W sumie to twoja decyzja.- powiedziała rozczarowana.

- Przepraszam- spuściłem głowę.

-Nie masz mnie za co przepraszać. To twój dom i to ty decydujesz kto w nim będzie mieszkał a kto nie. - wstała z kanapy, odstawiła szklankę i ruszyła w stronę wyjścia.

-Sel gdzie wychodzisz?- spytałem zdziwiony.

-Ty wychodzisz.- Spojrzała na mnie i zniknęła w holu. Postanowiłem, że nie będę jej kolejny raz przepraszać, więc ubrałem buty i wychodząc trzasnąłem drzwiami. Wiedziałem, że sprawi jej to przykrość, ale sam nie wiedziałem już co mam robić. Wsiadłem do samochodu, ale nie ruszyłem. Nie mogłem tego zrobić. Jakaś wewnętrzna siła nie pozwalała mi na to. Opuściłem samochód i ponownie zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi po kilku sekundach.

-Czego chcesz?- warknęła.

-Selena przepraszam. Postaram się aby ona jak najszybciej opuściła moje mieszkanie. Tylko się już na mnie nie gniewaj.

- Oj Bieber, Bieber- uśmiechnąłem się i pocałowałem w usta. Chciałem włozyć do jej ust swój język, ale nie pozwoliła mi na to. Zrobiłem smutną minę, a ona zaśmiała się i wpuściła mnie ponownie do środka. Zdjąłem buty i rzuciłem się na kanapę w salonie.
Włączyłem telewizor i zacząłem oglądać mecz. Po około pół godziny zauważyłem, że Seleny nigdzie nie ma. Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem na poszukiwania. W kuchni jej nie było, w łazience na dole też nie, więc ruszyłem na górę. Tam zastałem ją śpiącą w jej sypialni. Wyglądała tak słodko. Podszedłam do łóżka i położyłem się obok niej. Musnąłem ją lekko w usta, a ona sie usmiechnęła i otworzyła oczy.

-Śpiąca królewna się obudziła? - spytałem, a ona się zaśmiała. Pocałowałem ją w czoło.- Sel mam pomysł. Może zabiorę ciebie i Sam jutro na plażę. Pogadacie sobie.- byłem pewny, że się nie zgodzi, ale zawsze była jakas nadzieja.

-Ok.- wytrzeszczyłem oczy, a ona ponownie się zaśmiała- No co?

-Nic, nic. Myslałem po prostu, że się nie zgodzisz. - ucieszyłem się, bo wiedziałem, że dzieki temu mogą się bliżej poznać i może nawet zakumplować, co było by dobrym znakiem- To co jutro o 12 przyjadę po ciebie?

-Ok.

-Nie stać cię na nic więcej niz "ok"?- spytałem, a ona uśmiechnęła się zadziornie.

-Stać- powiedziała i pocałowała namiętnie usta.


                                                                              ***

 Mam nadzieje, że się podoba. Pisałam go chyba ze 2 godziny, bo ciągle coś zmieniałam.

PS. JEŻELI JUŻ TU JESTEŚ TO ZOSTAW PO SOBIE JAKIŚ KOMENTARZ. MOŻE BYĆ TO NAWET BUŹKA. PROSZĘ WSZYSTKICH KTÓRZY CZYTAJĄ TEN ROZDZIAŁ.